Kamila Wronowska: Część działaczy SLD domaga się rozliczenia po wyborach. Kogo należy rozliczyć z wyniku wyborczego LiD?
Waldemar Dubaniowski
: Na początku trzeba jasno powiedzieć, że wynik wyborczy był porażką. Jak słyszę opowieści prominentnych działaczy LiD, że wynik był sukcesem, ogarnia mnie pusty śmiech. Słyszę również opowieści, że wynik LiD był tak słaby ze względu na prezydenta Kwaśniewskiego. Powiem jedno: to nie Kwaśniewski prosił się, by być twarzą kampanii. To liderzy LiD przyszli do niego. Należy sobie zadać pytanie, co by było, gdyby Kwaśniewskiego w tej kampanii nie było.

A co by było?

Gdyby go nie było, to wynik LiD byłby na poziomie dylematu czy przed PSL, czy za PSL. Bo od początku udział Kwaśniewskiego był wzmocnieniem, a nie brakiem wzmocnienia. Zostały popełnione błędy w kampanii.

Jakie?
Jednym z błędów była konstrukcja list i związany z tym również przekaz, z którego nie wynikało, że w projekcie LiD pojawia się jakaś nowa jakość. To, co może było największym błędem, to było nieprzebicie się z hasłem, iż najbardziej wiarygodny w twierdzeniu odsunąć PiS od władzy jest LiD, jako że część PO śniła o PO - PiS.

A błędy Aleksandra Kwaśniewskiego?
Podstawowy błąd, który stał się praprzyczyną innych, to fakt, że prezydent nie zdecydował się na to, żeby rada programowa, na której czele stanął, była radą osobowości. To nie powinna być rada tworzona według parytetu partyjnego. To powinna być rada, w której każda z osób broniłaby się sama własnym nazwiskiem i dorobkiem.

To był jedyny jego błąd?
Pomijam kwestię słabej formy prezydenta w Szczecinie. Wizerunkowo na pewno mu to nie pomogło. Myślę, że mogło to LiD odebrać jeden, góra dwa proc.

Dlaczego LiD nie okazał się nową jakością? To przez sposób ułożenia list?

Zabrakło determinacji i wyobraźni. Mówię to w dniu dzielnego czynu Wojtka Olejniczaka, który uratował staruszkę z pożaru. Może wtedy też trzeba było zachować się w sposób absolutnie odważny i z większą śmiałością dokonać różnych cięć przy konstrukcji list. Projekt pod hasłem centrolewicy zawsze jest, i tym razem też powinien być, najbardziej atrakcyjny, szczególnie dla młodych ludzi. Ale żeby zdobyć ich głosy, trzeba do nich przemawiać ich językiem i trzeba być wiarygodnym. I jest pytanie, czy większość tzw. starych doświadczonych towarzyszy jest na tyle wiarygodna, by przekonać młody elektorat.

Pan też się do Sejmu nie dostał. Nie żałuje pan startu?
Zawsze po porażce jest chwila frustracji i żalu. Sam wynik nie był najgorszy, ale zabrakło mi 380 głosów. Warto też dokonać szczegółowej analizy czy konstrukcja listy, z której startowałem, była optymalna. Bo słyszę w tej materii daleko idące wątpliwości.

Miał pan drugie miejsce. Dlaczego nie dostał pan pierwszego?

Dobre pytanie, ale nie do mnie. Może zwyciężyły jakieś wąskopartyjne interesy czy koleżeńskie układy zamiast szerszej wizji projektu LiD w tych wyborach. LiD dzisiaj nie pokazał jasnej wizji rozwoju. W innych partiach promowanie nowych twarzy przynosi sukcesy. W PiS są to na przykład Hofman, Dudziński, Bielan. W PO np. Nowak i wielu innych. To jest metoda, która skutkuje.

W LiD są takie nazwiska?

Okazało się nagle, że jest czarna dziura. Bo z jednej strony jest Wojtek Olejniczak i Grzesiek Napieralski, a dalej jest pokoleniowa pustka. I zamiast wykorzystać te wybory jako wypromowanie jak najwięcej młodych obiecujących osób, jak Grzegorz Pietruczuk, Konrad Gołota, Tomek Lewandowski, do Sejmu znów dostały się te same, dobrze znane od lat twarze.

Jest przyszłość dla LiD?

Jeżeli uda się uzyskać jakąś wspólną wizję, to tak. Ale jeśli się okaże, że najważniejsze jest, żeby to był tylko rodzaj pomysłu na przetrwanie dla grupki osób, aby po raz kolejny znaleźć się w parlamencie, to nie wróżę sukcesu.

Kwaśniewski będzie dalej wspierać LiD?

Pewnie tak. Chociaż dziś on potrzebuje zapewne trochę czasu, by przemyśleć swoje zaangażowanie w tę kampanię.

Kampania opłacała się Kwaśniewskiemu?

Na pewno wyszedł z niej mocno poobijany. Ale często też nie otrzymywał takiego wsparcia, na jakie liczył.

A pan widzi się dalej w polityce?

Polityka jest jednym z największych nałogów. Dlatego dziś nie mówię ostatniego słowa.

W ramach LiD czy w nowym projekcie?

To jest tajemnica mundialu. Jeżeli LiD miałby wyglądać tylko jako niepoukładany zlepek towarzysko-koleżeński bez przemyślanej, sensownej idei, nowoczesnego proeuropejskiego programu, dynamicznych wykształconych młodych ludzi, którzy gotowi byliby swoimi pomysłami i entuzjazmem przynieść wartość dodaną, to nie jest to przesadnie porywający pomysł, i być może trzeba wtedy szukać innego rozwiązania, które mogłoby doprowadzić do powstania szerokiego bloku na wzór choćby niemieckiego SPD lub Partii Pracy.