Organizacja ta to Unia Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej (USOPAŁ) Kobylański sam ją utrzymuje. Stać go na to - jest urugwajskim milionerem. Ryszard Schnepf, który zetknął się z Kobylańskim, gdy był ambasadorem w Urugwaju, nie ma najmniejszych wątpliwości - to ultranarodowiec i antysemita. "Ameryka Łacińska to kontynent emigrantów, ludzi którzy przyjechali z różnych stron świata; bycie tu w jawny i otwarty sposób nacjonalistą i antysemitą jest nie do przyjęcia - to wstyd i kompromitacja dla wizerunku Polski" - mówi Schnepf.

Reklama

Jerzy Domański ocenia Kobylańskiego wyraźnie inaczej. I wygłasza na jego część peany. "Teraz wydaje nam się, że USOPAŁ był od zawsze, a przecież rodził się wśród debat i sporów; tym, którzy są faktycznie współtwórcami Unii, z wielce szanownym prezesem Janem Kobylańskim na czele, należy się z naszej strony staropolskie serdeczne podziękowanie i niski ukłon” - brzmi fragment wpisu Domańskiego do księgi pamiątkowej z okazji 10-lecia organizacji. I dalej: „To pańskiemu uporowi i - co tu ukrywać - także wielkiej szczodrobliwości tak wiele USOPAŁ zawdzięcza”.

I trudno mieć podejrzenia, że Domański nie wie, jak oceniana jest organizacja Kobylańskiego. W szeregach USOPAŁU - jak mówi Schnepf - dominują ludzie podzielający poglądy swojego sponsora, czyli „twardogłowi narodowcy, wietrzący w dawnej ojczyźnie komunistyczne i żydowskie spiski”. Sam Kobylański był oskarżany o to, że w czasie wojny wydał żydowską rodzinę w ręce gestapo.

Schnepf przypomina, że m.in. z tych powodów Władysław Bartoszewski, ówczesny szef polskiej dyplomacji, odwołał Kobylańskiego z funkcji konsula honorowego. "Niestety <Przegląd> udostępniał łamy na rożne teksty w obronie Kobylańskiego, posuwał się do publikacji anonimów od polonijnych działaczy, czego nie można było sądownie zaatakować" - ubolewa Schnepf.

Reklama

Co może mieć wspólnego Kobylański z lewicowym działaczem i dziennikarzem? "Początkowo <Przegląd> był krytyczny wobec Kobylańskiego, ale szefa odwiedził przedstawiciel USOPAŁ i zaproponował podróż do Urugwaju, by przekonał się, jak jest naprawdę, i tak to się zaczęło" - opowiada o początkach zażyłości obu panów jeden ze współpracowników Domańskiego. Wersji tej zaprzecza Domański:

"Kobylański nie sponsoruje &lt;Przeglądu&gt;, to bajki, a do Ameryki Południowej jeździłem za własne pieniądze "- ucina ostro spekulacje o finansowym wsparciu dla siebie lub swojego tygodnika. Inne wytłumaczenie ma znajomy Domańskiego z okresu, gdy ten szefował Radzie Nadzorczej PAP: "Domański to kumpel Leszka Millera, to absolutny beton lewicowy, a Kobylański - beton prawicowy. A czy ludziom Moczara nie było łatwiej dogadać się z ludźmi byłej endecji?" - zastanawia się głośno.





ZBIGNIEW KRZYŻANOWSKI: Jak pan ocenia działalność Jana Kobylańskiego?
TADEUSZ IWIŃSKI*: Poznałem go na początku lat 90. Bardzo kontrowersyjna postać ze względu na niejasny okres wojenny i dość dwuznaczny sposób robienia majątku po wojnie. On włożył wielkie pieniądze w organizowanie struktur polonijnych, to plus, ale osobliwie ukształtowanych ideologicznie - to minus.

Podobno rządzi i dzieli polską dyplomacją?
Kilka miesięcy temu kandydat na ambasadora w Argentynie związany z Kobylańskim nie uzyskał poparcia sejmowej komisji spraw zagranicznych. Był to jedyny przypadek w poprzedniej kadencji. Ale i tak pojechał - prezydent go w końcu mianował. Kobylański wymusił też odejście konsula generalnego Polski z Kurytyby - to absolutnie nienormalna sytuacja. Dodatkowo jest to osoba, która zamiast łączyć środowiska polonijne, dzieli.

Co będzie z Kobylańskim po zmianie rządu?

Mam nadzieję, że jego rola ograniczy się do kontaktów ze Wspólnotą Polską i on sam przestanie mieć wpływy rządowe.

W MSZ usłyszałem, że Kobylański źle służy wizerunkowi Polski.
Naraża nas na krytykę wpływowych środowisk żydowskich, jako człowiek, który postrzega rzeczywistość przez pryzmat spiskowej teorii dziejów i poglądy antysemickie. Stąd decyzja Władysława Bartoszewskiego o odebraniu mu tytułu konsula honorowego. Powtarzam: mam nadzieję, że wpływy i kontakty Kobylańksiego ograniczą się do Wspólnoty.

Wspominał pan o kontaktach Kobylańksiego z ojcem Rydzykiem, a wie pan o jego kontaktach z Jerzym Domańskim?
On się kontaktował z Kobylańskim, gdy był wiceprezesem PZPN. To było dość dawno, a każdy ma prawo do swoich ocen. Ale według mnie bilans dokonań Kobylańskiego jest negatywny.













Tadeusz Iwiński, poseł SLD, b. doradca premiera Leszka Millera ds. międzynarodowych