Chodzi o słowa Stanisława Karczewskiego wypowiedziane w Radiu ZET 14 stycznia.

Utrzymanie pana senatora Grodzkiego na pewno kosztuje państwo 2–3 razy więcej niż ta moja willa - odpowiadał Karczewski na uwagę, że willa którą zamieszkiwał będąc marszałkiem Senatu, kosztowała państwo 5 600 zł miesięcznie. - Pan marszałek mieszka w Szczecinie. Tam jeździ SOP i SOP musi wynajmować pokoje - wskazywał wicemarszałek Senatu.

Reklama

SOP pracuje 24 godziny przez 7 dni w tygodniu. Nie wiem, ile to kosztuje. Natomiast wiem, że funkcjonariusze korzystają z pokoi, które nie są relatywnie drogie. Samochód i tak jeździ, loty samolotowe i tak się odbywają - odpowiedział marszałek Senatu w poniedziałek w Radiu ZET.

Tomasz Grodzki ma też uwagę do Stanisława Karczewskiego.

Jeżeli proponuje, żebyśmy marszałka wybierali tylko z Warszawy albo z okolic, to jest to wbrew regułom demokratycznym. To jest funkcja, która musi się podporządkować nawet nie ochronie, bo to się nie nazywa „ochrona dla marszałka Sejmu i Senatu”, tylko „eskorta”. Ochronę to ma prezydent i premier. Ta eskorta jest 24 godziny na dobę z marszałkiem, czy mi się to podoba, czy nie. I tyle – mówi Grodzki.

Mam wrażenie, że marszałek Karczewski formalnie się pogodził, natomiast mentalnie nie bardzo może się pogodzić z tym, że nie jest marszałkiem. Apelował na przykład na konwencie seniorów, abyśmy poruszane sprawy trzymali w dyskrecji. Pięć minut później cytuje moje zdanie, które padło tylko na konwencie. Nie wiem, czy je nagrał, czy zapamiętał, no ale przeczy jakby sam sobie – ocenia Grodzki.

Beata Lubecka powróciła też do tematu przekupywania senatorów wybranych na nową kadencję. Niektórzy – w tym marszałek Tomasz Grodzki – alarmowali, że zgłaszają się do nich politycy PiS i proponują przejście do ich klubu. Profesor Grodzki miał usłyszeć sugestię, że może zostać ministrem zdrowia w rządzie PiS.

Reklama

Kto panu zaproponował objęcie resortu zdrowia w rządzie PiS? O to też pyta marszałek Karczewski – zauważa prowadząca program „Gość Radia ZET”.

Obiecałem mu to właśnie na prezydium, że powiem mu to na łożu śmierci, i on to natychmiast wyniósł na Twitterze – zauważa Grodzki. - Nie chcę zaszkodzić osobie, która tę akcję podjęła. Wyjaśniłem to dokładnie w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Ta osoba prosiła mnie o absolutną dyskrecję. Jestem ze świata medycyny, gdzie pojęcie tajemnicy jest poważnie traktowane, w odróżnieniu od świata polityków, gdzie utrzymać tajemnicę jest niezwykle trudno. Natomiast nieistotne było, kto składał tę propozycję. Istotne było, że ja ją ujawniłem. Jak sam marszałek Karczewski przyznał, to on odpowiadał za próby przekupywania senatorów i oferowania im różnych tzw. fruktów. Sam to przyznał w jednym z wywiadów. To nie był on – tyle mogę powiedzieć – zapewnia marszałek Senatu w Radiu ZET.

To nie był marszałek Karczewski. Tyle mogę powiedzieć. Natomiast prosiłbym, żeby podał, kogo w takim razie usiłował podchodzić. Bo również w którymś z mediów powiedział, że on za to odpowiadał, za takie rozmowy. Niech ujawni, do kogo robiono podchody – apeluje marszałek Grodzki.