"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że Centralne Biuro Antykorupcyjne od miesięcy ukrywa informacje o gigantycznych nadużyciach w kasie funduszu operacyjnego. Mówi się - według "GW" - o kwotach od 6,5 do nawet 15 mln zł. Pierwsze doniesienia na temat nieprawidłowości w Biurze pojawiły się w mediach w zeszłym tygodniu. "Puls Biznesu" napisał na swych stronach internetowych, że w związku z nadużyciami w CBA dymisję miał złożyć jej szef Ernest Bejda, jednak po rozmowie z koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim pozostał na stanowisku.

Reklama

O tę publikację wiceszef MSWiA Maciej Wąsik był pytany w czasie bieżącego posiedzenia Sejmu przez posła KO Mirosława Suchonia. Z informacji, o których mi wiadomo, minister Bejda nie złożył dymisji – przekazał Wąsik. Przypomniał przy tym, że funkcja szefa CBA jest kadencyjna i wynosi cztery lata, a można ją sprawować nie więcej niż dwie kadencje.

Wiceszef MSWiA poinformował ponadto, że w związku z tymi publikacjami Bejda złożył pisemne wyjaśnienia. W związku z tymi publikacjami medialnymi (...) szef CBA Ernest Bejda - z tego co mi wiadomo - złożył wyczerpującą informację pisemną Komisji ds. Służb w formie niejawnej – poinformował wiceminister.

Wąsik podkreślił przy tym, co CBA nie utraciło żadnych środków finansowych, o czym biuro informowało w poniedziałek.

Informacje o możliwej kradzieży pieniędzy z CBA oburzyły posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy zapowiedzieli złożenie w Sejmie wniosku o informację rządu w tej sprawie. W służbie antykorupcyjnej, w służbie, która ma walczyć z nadużyciami, giną pieniądze. W służbie antykorupcyjnej marnotrawione są środki publiczne. Od miesięcy w tej sprawie panuje zmowa milczenia - nie ma żadnego komunikatu szefa CBA, ministra koordynatora służb specjalnych, ani premiera polskiego rządu - mówił Kierwiński.

Reklama

Według niego fakt zniknięcia pieniędzy z CBA jest bulwersujący. To trochę tak, jakby policjantom skradziono pieniądze, to trochę tak, jakby wykwalifikowana służba antykorupcyjna dopuściła do wielkiego złodziejstwa u siebie - ocenił Kierwiński. Pytał też, czy w tej sprawie panuje zmowa milczenia, a cała sprawa jest przez kierownictwo biura i rząd "zamiatana pod dywan".

Żądamy informacji na najbliższym posiedzeniu Sejmu - złożymy takie pismo do pani marszałek Elżbiety Witek o informację Prezesa Rady Ministrów o sytuacji w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym - zapowiedział Kierwiński. Chcielibyśmy dowiedzieć się, czy mamy do czynienia z tym wielkim skandalem, czy mamy do czynienia ze zmową milczenia w sprawie CBA, czy wreszcie prawdą są doniesienia prasowe, które mówią, że szef CBA podał się do dymisji, a ta dymisja nie została przyjęta przez ministra koordynatora, bo jeżeli tak by było, mielibyśmy do czynienia z niewiarygodnym skandalem - zaznaczył poseł KO.

Tomczyk nawiązał m.in. do niedawnego apelu CBA o to, by osoby, "które dały się uwikłać w korupcyjny proceder i wręczyły korzyść majątkową" zgłaszały się do szczecińskiej delegatury Biura. Chodzi o śledztwo dotyczące korupcji w szczecińskim szpitalu. Według mediów, to szukanie osób, które mają wiedzę na temat ewentualnej korupcji, której miałby dopuścić się w przeszłości, jako lekarz, marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Dzisiaj Centralne Biuro Antykorupcyjne zamieniło się w policję polityczną, wiemy jak ogromna operacja została przeprowadzona przeciwko trzeciej osobie w państwie, panu marszałkowi Grodzkiemu, jak każdego dnia CBA próbuje wmówić Polakom, że pan marszałek ma coś na sumieniu - powiedział poseł KO.

Reklama

Jak dodał, z CBA "prawdopodobnie zniknęło 15 milionów złotych". W sprawie marszałka Grodzkiego pojawiają się oskarżenia dotyczące 40 groszy, CBA nawet dało ogłoszenie do gazety. Szanowni państwo - zwracam się teraz do Centralnego Biura Antykorupcyjnego - jeżeli szukacie złodziei, szukajcie u siebie - podkreślił poseł Koalicji Obywatelskiej.

W czwartek TVN24 podał, że szef CBA nagle odwołał i wysłał na emerytury dwóch kluczowych dyrektorów - szefa pionu finansów i szefa pionu bezpieczeństwa wewnętrznego. Zrobił to na miesiąc przed końcem swojej kadencji. Obaj dyrektorzy byli zaufanymi ludźmi Ernesta Bejdy, a także ministrów koordynatorów: Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy Macieja Wąsika