Posłanka Koalicji Obywatelskiej była pytana o zachowanie działaczy KOD oraz o to, czy Małgorzata Kidawa-Błońska powinna przeprosić za to, że chwilę potem się z nimi spotkała odparła: "Działacze KOD tylko przypominali panu prezydentowi, jak trzeba przestrzegać konstytucji". Dodała, że okrzyki pod adresem Dudy dotyczyły jedynie "rozliczenia go za niekonstytucyjną działalność".

Reklama

Hasła "będziesz siedział", "konstytucja" to nie są wulgarne hasła - przekonywała Nowacka. - Ja tam byłam i wiem, co słyszał prezydent - słyszał informację o czekających go konsekwencjach - dodała.

Barbara Nowacka przyznała jednocześnie, że język polityczny "poszedł za daleko". - Powodem takiej eskalacji agresji jest kampania PiS z 2014, 2015 roku i działalność mediów publicznych, na które wydajemy miliardy - podkreśliła.

Dopytywana przez reportera TVP, czy Małgorzata Kidawa-Błońska nie powinna jednak przeprosić, Nowacka powiedziała: "to państwo powinniście przeprosić za falę hejtu, którą siejecie".

"To nie były tylko gwizdy, tylko były wyzwiska i bardzo dużo nieparlamentarnych słów"

Zakłócanie wystąpienia prezydenta na Pomorzu to nie były tylko gwizdy, ale i wyzwiska ze strony osób, z którymi później obściskiwała się z wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska; oczekujemy, że kandydatka PO na prezydenta przeprosi - mówił szef Komitetu Wykonawczego i poseł PiS Krzysztof Sobolewski.

W poniedziałek na Pomorzu prezydent Andrzej Duda uczestniczył w uroczystościach z okazji 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem. W Pucku i Wejherowie grupa manifestujących próbowała zakłócić spotkanie z prezydentem. Pikietujący mieli ze sobą transparenty, na których widniały hasła m.in. "Konstytucja", "Duda jesteś wstydem narodu", "Duda = 4 litery", "Przestańcie kraść, wyPAD 2020". Demonstrujący gwizdali i wykrzykiwali hasła: "Marionetka", "Będziesz siedział", "Cała Polska z was się śmieje komuniści i złodzieje".

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

W uroczystościach uczestniczyła też wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), kontrkandydatka Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Na filmikach zamieszczonych w internecie widać, że spotyka się ona z protestującymi wcześniej osobami, które pytają: "było słychać?".

Do tego zdarzenia odniósł się we wtorek w Polsat News Sobolewski, który zwrócił uwagę, że w ten sposób nie powinno odnosić się do pierwszej osoby w państwie, niezależnie od tego kto jest prezydentem. Podkreślił jednocześnie, że w Pucku "to nie były tylko gwizdy, tylko były wyzwiska i bardzo dużo nieparlamentarnych słów".

Nie tyle oczekuję od pani marszałek Kidawy-Błońskiej, że zabierze głos, ile że przeprosi. Po tej sytuacji, po tym wszystkim pani marszałek poszła do tych ludzi, obściskiwała się z nimi. Teraz powstaje pytanie, czy to jest tylko hipokryzja kandydatki i sztabu kandydatki, czy te osoby zostały tam przez ten sztab przywiezione - oświadczył Sobolewski.

Chcę podkreślić, że to nie były osoby z Pucka czy z Wejherowa. To była obwoźna "trupa kodziarska", która wcześniej zakłócała różne uroczystości czy wydarzenia w Warszawie, w trakcie np. kampanii samorządowej - dodał polityk PiS. - Oczekujemy od pani marszałek Kidawy-Błońskiej słowa "przepraszam", chociaż słowa "przepraszam" - dodał Sobolewski.

Grabiec: Entuzjazmu mieszkańców nie było widać

Po tym incydencie rzecznik PO Jan Grabiec ocenił na Twitterze, że podczas wizyty Andrzeja Dudy w Pucku "entuzjazmu mieszkańców nie było widać". A to dopiero początek... W kampanii wyborczej Andrzej Duda zacznie być traktowany przez Polaków nie jak głowa państwa, ale jak jeden z wielu kandydatów na prezydenta, do tego z kartoteką zapisaną łamaniem Konstytucji - dodał Grabiec.

Do tych słów Grabca odniósł się wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Rzecznik największej partii opozycyjnej zapowiada zakłócanie publicznych wystąpień prezydenta Andrzeja Dudy - ocenił Fogiel. Podał też w wątpliwość, że to mieszkańcy Pucka zakłócili uroczystości z udziałem prezydenta i zasugerował, że byli to działacze Komitetu Obrony Demokracji (KOD). "Mieszkańcy? To wciąż grupka tych samych kilku(nastu?) zadymiarzy z KOD, znanych z podobnych akcji. No i gratuluję szacunku dla państwowej uroczystości - napisał wicerzecznik PiS na Twitterze.

We wtorek Grabiec powiedział PAP, że "politycy PiS nie mają żadnego moralnego prawa do zarzucania komukolwiek hejtu", gdyż - jak zaznaczył - "sami od ponad czterech lat tworzą instytucjonalny przemysł pogardy". To "systematyczne, przemyślane i planowe działanie polityków PiS-u" - ocenił.

Polacy czekają wciąż na przeprosiny ze strony prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za słowa o "mordach zdradzieckich" i "gorszym sorcie" i porównania do Gestapo, czy ze strony b. szefa MSWiA, europosła PiS Joachima Brudzińskiego, który zdaje się ma być szefem kampanii prezydenta Andrzeja Dudy, za słowa "o komunistach i złodziejach", czy ze strony ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, który zatrudniał w Ministerstwie Sprawiedliwości hejterów internetowych, a także za człowieka, który symbolicznie wieszał europosłów na szubienicach - oświadczył Grabiec.

Kaleta: To żenujący spektakl

W Polskim Radiu 24, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta stwierdził, że był to "żenujący spektakl, który urządziła opozycja podczas uroczystości państwowych". - Andrzej Duda tam nie występował, jako polityk, który kandyduje w wyborach na urząd prezydencki, tylko występował jako prezydent. Reprezentował urząd, reprezentował nasze państwo, podczas tej bardzo ważnej rocznicy zaślubin Polski z morzem, to jest symboliczna sprawa - zaznaczył wiceszef MS.

Mówiąc o "gorszących scenach" dodał, że sam fakt, że nich doszło to jedno, ale większe oburzenie budzi fakt, że po tej "zadymie", politycy opozycji, w tym "przede wszystkim Małgorzata Kidawa-Błońska dziękowała tym ludziom za to zdarzenie". - To jest po prostu niewyobrażalne - stwierdził.

Kaleta zwrócił też uwagę na "poważne wątpliwości, co do tego, kto tam był". - Ponieważ opozycja i zaprzyjaźnione media prezentowały to, jakoby mieszkańcy Pucka mieli dokonać tego zakłócenia. Internet na szczęście szybko potrafi dojść do prawdy. I ja twarze poznaję chociażby z "rozbijania" spotkań, czy to Patryka Jakiego w Warszawie, czy różnego rodzaju zadym w całej Polsce - zaznaczył wiceminister.

Mówił także o informacjach na temat autobusu, który - jak relacjonował - "przyjechał z tymi ludźmi do Pucka i mieszkańcy pytali skąd państwo przyjechaliście". - Dlatego wzywam pana Borysa Budkę, żeby wyjaśnił opinii publicznej, czy Platforma Obywatelska współuczestniczyła, czy sztab Małgorzaty Kidawy-Błońskiej współuczestniczył przy organizacji tej zadymy - oświadczył Kaleta.

Zwrócił także uwagę na entuzjazm setek mieszkańców witających z radością prezydenta Andrzeja Dudę w Wejherowie, mimo, że była tam - jak mówił - "grupka kilkunastu zwiezionych osób, która wyposażyła się w megafony, czy gwizdki, by zagłuszać to, co się dzieje". Według wiceministra opozycję "boli" entuzjastyczne podejmowanie prezydenta przez mieszkańców.

Boli opozycję, że Andrzej Duda, gdziekolwiek się pojawi, jest witany z entuzjazmem przez Polaków i on ten entuzjazm też rozsiewa, bo jest uśmiechnięty, z energią, stara się z każdym chwilę porozmawiać, zrobić sobie zdjęcie. Małgorzata Kidawa-Błońska, Platforma Obywatelska, zazdroszczą mu tego. Dlatego być może wysłano, bądź zorganizowano objazd tej "zadymiarskiej trupy" za panem prezydentem - ocenił Kaleta.

Polityk Solidarnej Polski wyraził przekonanie, że "Polacy, tak jak licznie witają pana prezydenta w różnych miejscach naszego pięknego kraju, tak również - tak jak w Wejherowie - pokażą, że ta autentyczność, jest właśnie po stronie zwykłych Polaków, którzy mieszkają w konkretnych miejscowościach, nie trzeba nikogo zwozić, i z uśmiechem witają pana prezydenta".