Widać tylko, że u nas w Polsce działano chaotycznie. W styczniu słyszeliśmy od rządu, że Chiny są daleko. 27 lutego w Senacie poprosiliśmy o informację o koronawirusie, to proponowano, żeby niektórzy włożyli lód w majtki. To było zlekceważone - mówił w TOK FM Grodzki.
Zdaniem marszałka, Polska powinna pójść w ślady Czech i nakazać noszenia maseczek w miejscach publicznych.
I zapewnić je obywatelom. Wiadomo, że te chirurgiczne nie dają 100 procent gwarancji przed zakażeniem koronawirusem, ale dają to, że jesteśmy bezpieczniejsi dla innych. Zwłaszcza, kiedy jesteśmy bezobjawowymi nosicielami, których w Polsce się w ogóle nie bada. To jest gigantyczny błąd. Powinno się testować ludzi, którzy myślą, że są zdrowi, a są bezobjawowi. Z punktu wiedzenia łańcucha epidemicznego oni są szczególnie niebezpieczni – przekonywał w TOK FM Grodzki.
Nie wiem, dlaczego tak się nie dzieje. Na początku w ogóle zniechęcano też do testów. To było kompletnie niezrozumiałe. Są prywatne laboratoria, które po kosztach wykonałyby te badania, chętnym, którzy czują się dobrze, ale chcą sprawdzić, czy są bezpieczni dla swoich bliskich. Korea i Niemcy poszły takim tropem. Jestem zdziwiona, że Polska się temu opiera - dodał.
Grodzki był pytany o statystki związane z zachorowaniami na koronawirusa.
Sprawozdawczość może kuleć, ale czy intencjonalnie, tego nie wiem. Wiadomo, że wielu krajach przyjmuje się, że liczba zakażonych jest dwu czy trzykrotnie większa. W Polsce obawiam się, że tych zakażonych może być nawet cztery czy pięć razy więcej. Jak pani porozmawia z lekarzami rodzinnymi, starymi wyjadaczami, to oni już w grudniu i na początku stycznia widzieli takie dziwne przebiegi czegoś, co brali za grypę. Suchy kaszel, gorączka. Nikt tego nie raportował, ale prawdopodobnie ten pierwszy pacjent 4 marca to jest fikcja - ocenił Tomasz Grodzki.
Marszałek Senatu mówił też o zakażonych pracownikach medycznych.
To zadaniem rządu jest zabezpieczenie personelu medycznego w środki ochrony medycznej. Nie jest przypadkiem, że odsetek zakażonych koronawirusem, którzy są pracownikami systemu zdrowia jest niepokojąco wysoki. To jest cały łańcuch tego chaosu i zlekceważenia epidemii – podkreślał w TOK FM.
Tomasz Grodzki był pytany także o wybory prezydenckie.
Rozmawiałem z wybitnymi zakaźnikami i epidemiologami. Oni mają wyliczenia, że w optymistycznym wariancie rozwoju epidemii 10 maja będzie 40 tys. zakażonych, a w pesymistycznym pół miliona. Zapomnijmy o jakichkolwiek wyborach To jest jedyny kraj, który zamiast walczyć z epidemią, to zajmuje się wyborami - mówił w TOK FM Grodzki.
Grodzki jest przeciwny wprowadzeniu głosowania korespondencyjnego.
Przecież tam też będą masy ludzie, mnóstwo papieru i duże ryzyko. To co robi PiS, to zakłamywanie rzeczywistości i żądza władzy. Jeżeli uratujemy jedno życie ludzkie przenosząc wybory na późniejszy termin - a prawdopodobnie wiele ludzkich istnień tak uratujemy - to mieliśmy rację - ocenił polityk PO.
Najlepszy scenariusz, to ogłoszenie stanu klęski żywiołowej i przeniesienie wyborów zgodnie z jego regułami. Nie trzeba automatycznie stosować wszystkich restrykcji, jakie zapisano w ustawie, należy je dostosować od stanu klęski. Niektóre teraz używane, są ostrzejsze niż te z ustawy o klęsce, np. grzywny do 30 tysięcy za złamanie kwarantanny - podsumował w TOK FM marszałek Senatu.