Został pan szefem sejmowej komisji śledczej do spraw śmierci Barbary Blidy. Kogo w pierwszej kolejności powołacie na świadków?
Ryszard Kalisz: Na to pytanie nie można dzisiaj odpowiedzieć. Komisja najpierw powinna zażądać materiałów dowodowych zgromadzonych w tej sprawie przez prokuraturę i ABW. Musi też przeanalizować protokoły przesłuchań Janusza Kaczmarka i innych osób przez sejmową komisję ds. służb specjalnych w minionej kadencji. Powinna również przeanalizować materiały prasowe, które się w tej sprawie ukazywały, w szczególności wywiady. Jednym słowem najpierw komisja zapozna się ze wszystkimi materiałami, a później decydować będzie o wezwaniu świadków. Zasadą jest, że najpierw wzywa się świadków bezpośrednich, a później tych pełniących coraz wyższe funkcje publiczne.
Gdybyście mieli trzymać się tej zasady, to rozumiem, że najpierw wezwiecie męża pani Blidy i obecnych na miejscu funkcjonariuszy ABW.
Powinniśmy się jej trzymać. Natomiast, kto najpierw stanie przed komisją - zobaczymy, co wyniknie z analizy materiałów dowodowych. Może się okazać, że nie musimy niektórych osób przesłuchiwać, bo wystarczą ich wcześniejsze zeznania.
Ale chyba może pan potwierdzić, że na przykład Zbigniew Ziobro będzie wezwany.
Nie będę mówił o żadnych świadkach. Komisja będzie podejmowała decyzje zgodnie ze sztuką dochodzenia do prawdy i wtedy opinia publiczna będzie informowana.
A jeśli chodzi o pana prezydenta? "Gazeta Wyborcza" donosi, że miał wiedzę o sprawie Blidy.
Prezydent RP jako najwyższy przedstawiciel RP nie podlega kontroli parlamentarnej. Dlatego nie może być wezwany przez sejmową komisję śledczą.
Jak wyobraża pan sobie plan pracy komisji. Czy chciałby pan ustalić termin, do którego zakończy ona prace? Jak często będziecie się zbierać?
Żadnego deadline'u nie będzie. Nie będziemy również ustalać, jak często komisja ma się zbierać. Będziemy pracować tak, żeby wszystkie sprawy wyjaśnić bez zbędnej zwłoki.
Dlaczego zdecydował się pan wejść do tej komisji? Z jednej kiedyś się pan wycofał.
Chcę ustalić prawdę. Mamy wyjaśnić wszelkie okoliczności, w szczególności działania organów władzy publicznej związane z samobójczą śmiercią pani poseł Barbary Blidy.
A nie liczy pan, że efektem prac komisji może być poprawa notowań lewicy?
Ta komisja jest organem Sejmu, czyli struktury na wskroś politycznej. Siłą rzeczy komisja więc ma charakter polityczny, choćby dlatego, że składa się z posłów. Ale chciałbym, żeby nie była ona miejscem działań o charakterze stricte politycznym.
Ale czy liczy Pan na to, że pomoże ona lewicy?
Ja to zostawiam na boku. Ona ma wyjaśnić prawdę dotyczącą okoliczności śmierci Barbary Blidy.
Czyli tą motywacją w ogóle się pan nie kieruje?
Jestem politykiem, ale jeżeli zgodziłem się wejść do tej komisji, to po to, by wyjaśnić prawdę.
Niektórzy już przewidują, że w komisji będzie się odbywała nagonka na PiS.
To będzie komisja merytoryczna wyjaśniająca działalność organów władzy publicznej, kiedy władzę sprawował PiS. Będą musiały być więc wyjaśnione okoliczności sprawowania władzy, ze szczególnym uwzględnieniem relacji w prokuraturze.
Jakiej spodziewa się pan współpracy z posłanką PiS Beatą Kempą? LiD składał zastrzeżenia do jej kandydatury.
Dobrej. Choć zastrzeżenia pozostały. Mam nadzieję, że wszystkim siedmiu członkom tej komisji przyświeca jeden cel - wyjaśnienie prawdy.
Który z dotychczasowych szefów komisji śledczych jest dla pana wzorem?
Mam, powiem nieskromnie, świadomość samego siebie. Myślę, że żaden z dotychczasowych przewodniczących nie jest do mnie podobny. Tak, że pewnie i ja do żadnego z nich nie będę podobny. W ogóle dotychczasowe komisje według mnie, adwokata, pracowały nie tak, jak powinny. Czyli w zgodzie z prawem i szacunkiem.
A którą z komisji ocenia pan najgorzej?
Orlenowską. Niewiele miała ona wspólnego z prawdą, racjonalnością i szacunkiem do drugiego człowieka.
A jak wspomina pan krótką przygodę z komisją Rywina, z której się pan wycofał?
Wycofałem się, bo jako adwokat nie mogłem znieść tych piętrowych pytań. Przesłuchujący pytał o swoje myśli. Świadek miał je analizować. Później przesłuchujący oceniał analizę świadka i nasuwała mu się kolejna myśl. I znowu zadawał pytanie o analizę analizy świadka. Pamiętam jak traktowano adwokatów w tej komisji! Nie mogłem się na to zgodzić!
Rozumiem, że tego typu pytania będzie pan uchylał.
Oczywiście. Będę robił wszystko, żeby w tej komisji takich rzeczy nie było.
Czym więc będzie się różniło dochodzenie prowadzone przez tę komisję od poprzednich?
Przestrzeganiem godności świadków i ich pełnomocników. Sposobem zadawania pytań - one muszą ustalać stan faktyczny, nie powinny być atakiem na świadka.
Kiedy komisja zbierze się na pierwszym merytorycznym posiedzeniu?
Myślę, że za kilka tygodni. Wszyscy muszą otrzymać certyfikaty dostępu do informacji niejawnych, ściśle tajnych. Później przeanalizujemy materiały, które wymieniłem, żebyśmy wszyscy mogli zadawać pytania.