Projekt ustawy zakłada, że zamiast Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji koncesje na nadawanie programu przyznawać będzie prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Pozornie jest to tylko przesunięcie kompetencji z jednego urzędu do drugiego. Różnica jest jednak zasadnicza: prezesa UKE powołuje premier.

Reklama

"Wyobraźmy sobie sytuację, że premier, któremu nie podoba się jakiś program, wydaje tajne polecenie prezesowi UKE, żeby pod jakimś pretekstem wszcząć postępowanie wobec nadawcy. I kłopoty gotowe" - argumentuje mecenas Józef Birka, członek rady nadzorczej Polsatu. Rozmówcy DZIENNIKA podkreślają, że mają zaufanie do obecnej prezes UKE Anny Streżyńskiej, która niejednokrotnie wykazała się nieustępliwością i fachowością, ale nie wiadomo, jaki będzie jej następca. "Za kilka lat kolejny rząd może uznać, że świetnym kandydatem na prezesa jest Włodzimierz Czarzasty" - ironizuje Kazimierz Gródek, prezes Radia RMF FM.

Dodaje, że jego zdaniem niedobrze się stanie, jeżeli KRRiT zostanie zmarginalizowana. "Rada została w tym projekcie sprowadzona do roli podmiotu, który w praktyce będzie się zajmował statystyką: ile jest słowa w słowie i muzyki w muzyce. To błąd. Bo mimo słusznych zarzutów przeciwko Radzie następowała w niej wymiana poglądów. To się zmieni, gdy kompetencje przejmie jeden urzędnik" - dodaje prezes RMF FM.

Nadawcy chcą uczestniczyć w pracach nad projektem ustawy. "Zawsze przy takich okazjach pytano nas o zdanie i mam nadzieję, że nic się w tej kwestii nie zmieni" - mówi mec. Józef Birka.

Reklama

p

Walter: To nie szef rządu ma rozdawać koncesje

ANNA NALEWAJK: Jak pan ocenia zapis w projekcie Ustawy o radiofonii i telewizji, który mówi, że o przyznawaniu koncesji nie będzie decydowała KRRiT, ale UKE, którego prezes podlega bezpośrednio premierowi
PIOTR WALTER: Obserwuję rynek medialny od siedmiu lat i nie mam wątpliwości, że potrzebujemy innego rozwiązania. KRRiT jest instytucją nieefektywną, a do tego tworem politycznym, czego spektakularne dowody otrzymaliśmy w ostatnich dwóch latach. Jednak przeniesienie jej uprawnień do Urzędu Komunikacji Elektronicznej bez zagwarantowania pełnej niezależności tego urzędu od polityków uważam za rozwiązanie niepełne. Rodzi ono ryzyko, że istotny wpływ na decyzje w sprawie koncesji dla nadawców prywatnych będzie mieć urzędujący premier, co z kolei oznaczałoby kontynuację obecnej patologii, tyle że w ramach nowych instytucji.

Reklama

Prezes UKE Anna Streżyńska jest chwalona przez wszystkie siły polityczne, a także nadawców. Czy można zakładać, że każdy, kto znajdzie się na tym stanowisku, wykaże się takimi samymi kompetencjami.
Mam pełne zaufanie do prezes Streżyńskiej. Jest jednym z niewielu fachowców na tym rynku. Wprowadzane zmiany muszą jednak zawierać ustrojowe gwarancje niezależności prezesa UKE. Bo lata mijają, a problem apolityczności przedstawicieli władzy pozostaje aktualny.

Czy pomysłodawcy nowelizacji z PO konsultowali ją z nadawcami prywatnymi?
Wiem, że pani poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska spotkała się z przedstawicielami nadawców w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych i zaprezentowała swoje pomysły. Stanowisko PKPP w tej sprawie powinno zostać niebawem przedstawione.

Minister skarbu będzie mógł z ważnych powodów odwołać prezesów TVP i Polskiego Radia. To zapis noweli, który choć nie dotyczy bezpośrednio nadawców komercyjnych, wzbudza najwięcej kontrowersji.
Zaproponowany projekt, choć wymaga dopracowania, idzie w dobrym kierunku. Po tym, co zafundowało nam PiS, nikt już nie może kwestionować konieczności wprowadzenia poważnych zmian w ustroju rynku medialnego. Proszę również pamiętać, że to nie sposób powoływania i odwoływania prezesów mediów publicznych jest dla tego rynku najważniejszy. Znacznie ważniejsza jest określenie roli i miejsca telewizji publicznej w dobie cyfryzacji. Dlatego mam nadzieję, że dyskutowana w tej chwili nowelizacja ustawy oznacza dopiero początek działań rządu na tym obszarze.

Piotr Walter, prezes zarządu TVN SA