Dlaczego PO wystąpiła z takim wnioskiem? Argumentacja jest banalnie prosta. "Jeśli od szefa komisji do spraw służb specjalnych słyszymy, że na szeroką skalę stosowano nielegalne podsłuchy, to takie kwestie trzeba wyjaśnić" - uzasadnia wniosek do marszałka Sejmu Zbigniew Chlebowski (PO).
Szefem tej komisji jest Janusz Zemke (SLD), który kilka dni temu ujawnił, że służby specjalne 94 razy miały zastosować nielegalny podsłuch.
Sprawa podsłuchów budzi w Sejmie wielkie emocje. Posłowie spekulują, kogo z polityków mogły podsłuchiwać CBA i ABW. Przyczynia się do tego sam Zemke. "Wiele osób podchodzi do mnie i pyta z niepokojem, czy one też były podsłuchiwane" - przyznaje. –"Odpowiadam wtedy, że mam selektywną pamięć i nie wiem" - dodaje Zemke.
Awantura o podsłuchy to efekt informacji przygotowanej dla sejmowej speckomisji o kontroli w ABW. Wykazała ona dwa rodzaje nieprawidłowości przy stosowaniu podsłuchów. Służby uzyskiwały zgodnie z prawem zezwolenie na stosowanie tej techniki operacyjnej, a później - mimo że skończył się termin zezwolenia -dalej ją stosowano. Drugie nadużycie to sprawa wniosków do sądów o zgodę na podsłuch, gdzie podany był sam numer telefonu, a zamiast nazwiska podsłuchiwanej osoby wpisywano litery "nn”. W ten sposób sąd miał być wprowadzany w błąd, bo w rzeczywistości personalia podsłuchiwanych były znane śledczym. Taka praktyka miała ułatwić uzyskanie zgody na podsłuch w przypadku znanych osób, np. Janusza Kaczmarka.
"Praktyka łamania reguł stosowania technik operacyjnych była dosyć powszechna. Do tej pory takich przypadków stwierdzono kilkadziesiąt" - ujawnia Zemke. Do prokuratury trafiło już kilka wniosków w tej sprawie, a przygotowywane są kolejne. Platforma chce, by te informacje były znane posłom.
Informację miałby przedstawić minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Kłopot w tym, że minister wcale się do tego nie pali. Jego zdaniem nie jest to łatwe od strony prawnej. Taka możliwość istnieje w ustawie o policji, ale nie w przypadku innych służb, a uprawnionych do stosowania podsłuchów jest ich dziewięć. "Nie wyobrażam sobie sytuacji, że wyjdę na trybunę sejmową i - choćbym nawet zobowiązał wszystkich posłów do zachowania tej informacji w tajemnicy - poinformuję szczegółowo, że w tej służbie było tyle podsłuchów, w tej tyle, tu wzrost o 30 procent, tam wzrost o 50 procent, i wymienię parę nazwisk znanych osób, które podsłuchiwano - mówił na konferencji prasowej minister sprawiedliwości w rządzie PO o wniosku klubu Platformy.
Sojusznika znalazł w Antonim Macierewiczu (PiS). "To chyba żart, przecież informacje o technikach operacyjnych mają klauzulę „ściśle tajne”, a wielu posłów nie ma certyfikatu dopuszczenia do takich informacji. To byłoby złamanie tajemnicy państwowej" - mówi DZIENNIKOWI poseł PiS, były likwidator WSI.
Takich obaw nie ma Janusz Zemke. Jego zdaniem tajemnica nie zostanie złamana, jeśli tajne pozostaną szczegóły działań i nazwiska. "Skala i mechanizmy zjawisk nie są ściśle tajne, bo oznaczałoby to zgodę na milczenie wobec łamania prawa" - mówi Zemke.
PiS obawia się jednak, że informacja postawi tę partię pod ścianą. "Podejrzenia o złamanie prawa powinny być sprawdzane, ale w trakcie śledztwa, a nie politycznych połajanek. Trzeba postępować ostrożnie, by nie złamać prawa, a jednocześnie by była to informacja a nie polityczna hucpa" - mówi Zbigniew Wassermann.