ANNA MASŁOŃ: Dzisiaj rozpoczęła się wizyta polskiego premiera Donalda Tuska w Rosji. Tymczasem w Polsce trwa od dawna zażarta dyskusja, jak w ogóle należy rozmawiać z rosyjskimi władzami. Czy twardo, czy może wręcz przeciwnie - ugodowo. Kto ma rację?
RICHARD PIPES: Przyznaję, że aż do tej pory wydawało mi się, że jedynym właściwym podejściem, jakie Polska powinna stosować wobec Rosji, jest stanowcza polityka wschodnia prowadzona przez byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Teraz jednak sądzę, że to Donald Tusk ma rację, postępując z Moskwą nieco delikatniej, przede wszystkim biorąc pod uwagę ogromną drażliwość Rosji we wszystkich kwestiach dotyczących polityki zagranicznej.

Reklama

Czy to znaczy, że po prostu nie wolno drażnić Rosji?
To nie jest dobre słowo. Czasami po prostu najzwyczajniej w świecie nie ma potrzeby, żeby denerwować Rosję. Trzeba być oczywiście bardzo zdecydowanym w stosunkach z tym krajem, ale jednocześnie należy zawsze rozumieć jego sytuację wewnętrzną. Nie można pozwolić sobie na zbyt wiele ustępstw, ale równocześnie trzeba pamiętać, że pewna wyrozumiałość wobec Rosji może się opłacać.

Czy wizyta premiera Tuska ma szanse poprawić - znów w ostatnich dniach lodowate - stosunki polsko-rosyjskie?
Nie mam żadnych wątpliwości, że podróż Donalda Tuska do Rosji przyczyni się do polepszenia nieco ostatnio napiętych polskich relacji z Rosją. To wprawdzie jedynie zwykły dyplomatyczny gest, ale zarazem taki, który może przynieść Polsce wymierne korzyści. Chociaż oczywiście nie należy się od razu spodziewać, że władze w Moskwie bez dalszego sprzeciwu zgodzą się na zainstalowanie w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy po niedawnej wizycie szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych zostało to niemal ostatecznie postanowione. A Rosja po prostu będzie musiała przyjąć tę decyzję do wiadomości.

Skoro tak, to dlaczego Rosja wciąż manifestuje sprzeciw wobec polsko-amerykańskich ustaleń w sprawie tarczy antyrakietowej? Dlaczego przedstawiciele rosyjskich władz wciąż powtarzają, że tarcza stanowi realne zagrożenie dla bezpieczeństwa ich kraju?
Rosja dobrze rozumie, że amerykańska tarcza nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia. Wydaje mi się, że nawet zwykli Rosjanie doskonale o tym wiedzą, jednak są straszliwie poirytowani tym, że Stany Zjednoczone odważyły się na jakiekolwiek działania militarne w Polsce. Nie zaszkodziłoby raz jeszcze przypomnieć władzom w Moskwie, że te działania nie są wymierzone w Rosję.

Reklama

W Polsce wielu komentatorów ostro krytykowało Donalda Tuska za podróż do Rosji w momencie, gdy trwa tam zacięta kampania przed marcowymi wyborami prezydenckimi. Czy rzeczywiście obecny termin wizyty jest błędem?
Nie sądzę. Choć w Rosji trwa kampania wyborcza, to przecież powiedzmy sobie szczerze, że wynik tych wyborów znany jest już teraz. Nie sądzę, żeby kwestia tarczy antyrakietowej czy jakiekolwiek inne zagadnienie polityki zagranicznej, które stanowi problem w rozmowach między Polską i Rosję było akurat kartą, którą Władimir Putin zechce wykorzystać w kampanii wyborczej.

Dlatego powinno nas raczej cieszyć to, że udało się doprowadzić do wizyty polskiego premiera na Kremlu, bo to naprawdę stwarza szanse na poprawę w stosunkach polsko-rosyjskich. I być może premierowi Tuskowi uda się uspokoić Rosję, przekonać Kreml, że tarcza antyrakietowa nie jest co prawda czymś, o czym może decydować Putin, ale też nie jest skierowana przeciwko Rosji. Tarcza ma po prostu chronić Polskę. Więc miejmy wszyscy nadzieję, że podróż polskiego premiera zdoła przekonać rosyjskich polityków, że intencje Polski nie są skierowane przeciwko Rosji. Tusk może - nic nie tracąc - mile połechtać rosyjską dumę narodową. Pokazać Rosjanom, że Polska liczy się z ich zdaniem, choć z pewnością nie będzie się kierować wytycznymi z Moskwy. A to z pewnością będzie sprzyjać normalizacji polsko-rosyjskich relacji.