DZIENNIK dotarł do projektu ustawy, która określa granice działania służb specjalnych. Projekt złożyła w Sejmie Platforma Obywatelska. Dokument szczegółowo opisuje kompetencje i metody działania służb, tak by nie dochodziło do łamania praw i wolności obywatelskich.

Reklama

Platforma zdecydowała się na zmiany po głośnych prowokacjach CBA, np. w sprawie byłej posłanki Beaty Sawickiej oraz po zarzutach formułowanych pod adresem byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o nielegalne stosowanie podsłuchów. Rozwiązania takie PO proponowała już w poprzedniej kadencji, ale nie trafiły one nawet pod obrady. Nie chciało tego PiS.

Jak teraz PO chce ograniczyć samowolne działania służb specjalnych? Przede wszystkim zamierza rozszerzyć katalog specjalnych technik operacyjnych, na których zastosowanie będzie musiał się zgodzić sąd, np. o tzw. zakup kontrolowany. Funkcjonariusz, który je zastosuje, będzie miał obowiązek prowadzenia dokumentacji swojej pracy i musi liczyć się z kontrolą. Za nieuprawnione zastosowanie np. podsłuchu ma grozić funkcjonariuszowi do pięciu lat więzienia.

Opozycja krytykuje projekt i nie zamierza go poprzeć. "Odsłanianie kulis pracy wywiadu i ujawnianie poszczególnych czynności jest ryzykowne, bo z informacji tych skorzystają obce wywiady" - uzasadnia Zbigniew Wassermann, były koordynator ds. służb specjalnych. Jego zdaniem uniemożliwić to może pracę oficerom wywiadu.

Reklama

"Rozumiem intencje, że chcemy pokazać, że jesteśmy państwem przejrzystym, ale są dziedziny, jak bezpieczeństwo państwa, w których liczy się przede wszystkim skuteczność" - mówi Wassermann. Platformie zarzuca działanie na pokaz i brak koncepcji.

A dlaczego LiD nie zamierza poprzeć projektu? "Po kompromitacji związanej z raportem Julii Pitery o CBA PO chce udowodnić, że jednak ma pomysł na odpolitycznienie służb specjalnych. A że tak naprawdę nic nie zrobili, dlatego wyciągnęli z szuflady stary projekt. Nie projekt nawet, a raczej wstępny szkic. Niedojrzały, chaotyczny, pisany na kolanie" - tłumaczy Jan Widacki z LiD.

Jako główną wadę wymienia to, że projekt nie uwzględnia specyfiki pracy wywiadu. Poseł wnioskodawca Marek Biernacki z PO zaprzecza. "Nie wprowadzaliśmy zmian w projekcie zgłoszonym, gdy byliśmy opozycją, by nie narażać się na ataki, że zmieniamy projekty, jak nam jest wygodnie" - odpowiada.

Reklama

Jak dodaje, MSWiA na czele z wiceministrem Adamem Rapackim pracuje nad poprawkami, które zgłosi na etapie prac nad ustawą w parlamencie. Przekonuje, że dzięki temu ustawa nie będzie dziełem jednej partii, ale wynikiem dyskusji między wszystkimi opcjami politycznymi. Jednak w biurze prasowym resortu administracji usłyszeliśmy, że poprawki nie są jeszcze w takim stadium, by w ogóle o nich mówić.

W jednej sprawie PO, LiD i PiS są zgodne: służby specjalne to bardzo ważna sprawa dla całego państwa i nie powinny stawać się wyłączną domeną tej partii, która po wyborach zdobywa większość. Dlatego deklarują chęć wspólnej pracy.

"Materia jest tak delikatna, że nie można sobie pozwolić na bubel prawny. Wierzę, że można porozumieć się ponad podziałami" - dodaje Widacki i proponuje powołanie podkomisji oraz grona ekspertów.