W łódzkiej prokuraturze, która wyjaśnia okoliczności śmierci Blidy, stawili się dziś: Święczkowski i były naczelny prokurator wojskowy Tomasz Szałek. Śledczy konfrontowali ich zeznania. Ale to nie koniec. Prokuratorzy zaplanowali także wspólne przesłuchanie byłego szefa ABW i byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Szef PiS nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Na to, co powie Święczkowski, bardzo czeka obrońca rodziny Blidów. Mecenas Leszek Piotrowski mówi wprost, że chce "w końcu przygwoździć Święczkowskiego, żeby miał wreszcie postawione zarzuty". Chce też, by śledczy wzięli pod lupę Zbigniewa Ziobrę.
O co Piotrowski oskarża byłego szefa ABW i byłego ministra sprawiedliwości? "Uczestnictwo w zorganizowanej grupie przestępczej, fałszywe oskarżenie, nadużycie obowiązków i nie wiem jeszcze jak nazwać to, że tworzył klimat na rzecz zmiany prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach. To jest coś, co chyba się jeszcze nie zdarzyło w Polsce" - tłumaczy.
Pytany, kto jego zdaniem kierował grupą przestępczą, odpowiedział, że Jarosław Kaczyński. Ale zaraz przyznał, że jego przewinienia są o wiele mniejsze niż winy Ziobry i Święczkowskiego.
"Oburza mnie, że siedem czy osiem osób, ludzi kierujących wymiarem sprawiedliwości, urzędników na samej wierchuszce państwa, składa rozbieżne zeznania co do zdarzeń, co do tego, kto co powiedział" - grzmi Piotrowski.
O tym, że były polityczne naciski, by zatrzymać Blidę, mówi były szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Jego słowa w dużym stopniu miał potwierdzić były szef policji Konrad Kornatowski. Postawienia zarzutów byłej posłance SLD - według nich - chcieli właśnie Święczkowski i Ziobro. Twierdzili, że Blida była zamieszana w aferę węglową na Śląsku.