"Śledczy uważają, że w czasie tych wywiadów ujawniłem niepodlegające ujawnieniu według przepisów zeznania Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego" - tłumaczył Leszek Piotrowski. Zapewnił też, że nie czuje się winny. "Nie zrobiłem nic złego" - przekonywał.
Prokuratorom nie spodobało się, że Piotrowski opowiadał dziennikarzom o szczegółach przesłuchania Kaczyńskiego i Ziobry. Według niego, ich zeznania nie były nagrywane kamerą wideo, podczas gdy innych świadków nagrywano. Adwokat podkreślał też, że zeznania polityków PiS - jako jedyne - zostały złożone w tajnej kancelarii, a protokoły utajnione.
Za ujawnienie tych szczegółów ze śledztwa Leszkowi Piotrowskiemu grożą dwa lata więzienia i grzywna.