Debata nad wnioskiem premiera o wotum zaufania dla jego gabinetu, po wystąpieniu Mateusza Morawieckiego, obejmuje wyłącznie zadawanie pytań szefowi rządu oraz jego odpowiedzi. Zadawanie pytań przez posłów - głównie opozycji - trwa od ponad godziny.
Mamy dość tych kłamstw, mamy dość tej obłudy. To, co pan premier przed chwilą powiedział, to była farsa, próba przykrycia nieudolności tego rządu - mówił po wystąpieniu Morawieckiego szef PO Borys Budka. Polityk pytał m.in., dlaczego premier nie wspomniał o tym, jak jego rząd "dał zarobić kumplom z banku, odkupując bank PKO od Włochów za 123 zł (za akcję - PAP), a teraz akcja jest warta jest 54 zł".
Za co się nie zabierzcie, to wszystko zepsujecie. Mamy dość obłudy i kłamstw, gdyby był pan człowiekiem honoru, za (ministra zdrowia Łukasza) Szumowskiego, za (prezesa NIK Mariana) Banasia podałby się do dymisji, a nie błagał o wotum zaufania, przebłagując pana prezesa - powiedział szef Platformy.
Zdaniem posłanki KO Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej wystąpienie Morawieckiego to "mini wiec wyborczy Andrzeja Dudy". Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO) dodawała, że czwartkowe wotum zaufania "to wielki atak paniki" rządu. Wskazywała, że zamiast mówić o planach, premier skupił się na ataku na PO.
Posłanka Wanda Nowicka z Lewicy podkreśliła, że słuchając wystąpienia premiera, miała wrażenie, że premier "odkleił się od rzeczywistości". - Im więcej pan mówi, tym bardziej każdy widzi, że to pic, nieprawda i oszustwo - oceniła. Posłanka pytała m.in. o przesłuchania studentów Uniwersytetów Śląskiego oraz o sytuacje, w których górnicy przebywają na kwarantannie nawet półtora miesiąca.
Zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL-Kukiz15) czwartkowe wystąpienie Morawieckiego w Sejmie było jednym z "najbardziej bezczelnych wystąpień w historii tej Izby". Jak ocenił, w wystąpieniu dużo wspominano o historii, ale nie było ono "historyczne, a histeryczne". - Ustawka pod Andrzeja Dudę, wasze PO-PiS-owe wojny - podsumował szef PSL.
O to, "czemu ma służyć ta dzisiejsza hucpa", pytała natomiast Katarzyna Lubnauer (KO). - Czujecie, że za sprawą Szumowskiego grunt pali się pod nogami, czujecie spadające sondaże Dudy, rosnące (kandydata KO na prezydenta) Rafała Trzaskowskiego - oceniła. Jak mówiła, podczas pandemii Polacy tracili dochody, a tymczasem "krewni i znajomi ministrów z PiS zdobywali zamówienia na przepłacone maseczki".
Przedstawiciele klubu PSL-Kukiz15 Marek Sawicki i Krzysztof Paszyk pytali o wypłaty obiecanej przez rząd pomocy suszowej dla rolników. Zwracali uwagę, że w maju br. zabrakło też środków na dopłaty do ubezpieczeń rolniczych.
Lewica: Premier przyjechał do Sejmu tylko po to, by zorganizować tu kolejną konwencję PiS
Kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń ocenił na konferencji prasowej w Sejmie, że wniosek ten świadczy, iż "PiS ma strach w oczach i widzi, jak władza mu ucieka".
Ten strach powoduje, że wystawia się premiera Morawieckiego, który próbuje ratować sytuację i odwrócić uwagę nas wszystkich od wielkiego święta demokracji i wolności, którym jest 4 czerwca - mówił kandydat Lewicy na prezydenta.
My jako Lewica chcemy powiedzieć jasno i wyraźnie: zagłosujemy za odwołaniem waszego rządu. Zrobimy to z wielką przyjemnością. Tak jak miliony Polaków zagłosują 28 czerwca za odwołaniem waszego prezydenta - powiedział Biedroń. - Przyłożymy chętnie rękę do odwołania tego nieudolnego rządu, tak jak przyłożymy rękę do odwołania nieudolnego prezydenta - dodał.
Włodzimierz Czarzasty zwrócił się do premiera Morawieckiego. - Obraża pan inteligencję ludzi mówiąc, że Polska jest świetnie zarządzana - powiedział. - Jest aż tak źle z Dudą, że trzeba go wesprzeć? Chcecie przykryć przewały Sasina i Szumowskiego? - pytał wicemarszałek Sejmu.
Dodał, że dziś prezydent zgłasza propozycję świadczenia solidarnościowego, tymczasem od miesiąca leży w Sejmie analogiczna propozycja Lewicy. - Różnica jest taka, że prezydent dziś chce to zgłosić po to, żeby dwa dni przed wyborami rozdać pieniądze - powiedział Czarzasty.
Krzysztof Gawkowski zwracał uwagę, że wniosek o wotum zaufania dla rządu wpłynął do Sejmu w czwartek o g. 11.30, a już o g. 12.00 był rozpatrywany, i jeszcze w czwartek ma być głosowany. "W historii ostatnich 30 lat takie wydarzenie nie miało miejsca" - podkreślał szef klubu Lewicy. - Premier przyjechał do Sejmu tylko po to, by zorganizować tu kolejną konwencję PiS - mówił Gawkowski.
Przekonywał, że "zamiast rozmawiać o Polsce i o problemach, rozmawiamy o PiS i o tym, jak utrzymać Andrzeja Dudę w fotelu prezydenta RP". "Klub Lewicy zagłosuje przeciw wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego" - poinformował.