W obszernym wpisie prezydent Warszawy tłumaczy się z nieobecności na ostatnich demonstracjach w Warszawie i wypowiada swoją opinię na ich temat. "Mimo że uważam, że tęcza nikogo nie obraża, to mam także prawo twierdzić, że z symbolami religijnymi trzeba postępować jak najbardziej ostrożnie. Domagamy się szanowania wrażliwości mniejszości – okażmy szacunek dla wrażliwości innych, nawet jeśli uważamy tę wrażliwość za przesadzoną" - pisze Trzaskowski.

Reklama

"Mało kogo jak mnie drażnią furgonetki puszczające w eter kłamstwa na temat gejów i lesbijek (oraz bzdury i oskarżenia na mój temat), ale musimy walczyć z nimi w granicach prawa. Czy to wszystko oznacza, że podoba mi się reakcja państwa PiS na te happeningi i prowokacje? Oczywiście, że nie! Byłem wściekły i zły. Wielokrotnie temu dawałem wyraz. Twardo i jednoznacznie. Upolityczniona prokuratura prowokuje, sceny z aresztowania młodych aktywistek burzą w nas krew i nawet wyrok niezależnego sądu budzi kontrowersje" - dodaje.

Zapewnia, że to iż nie było go w stolicy w trakcie demonstracji pod PKiN nie znaczy, że zmienił zdanie w sprawie obrony mniejszości seksualnych przed przejawami homofobii i aktami nienawiści. "Nigdy nie zmienię w tej kwestii zdania. Zawsze będę bronił słabszych, wykluczonych, atakowanych, krzywdzonych i spychanych przez PiS na margines. Nie chcę się licytować, ale odwagi mi nie brakuje. Ale mam także prawo powiedzieć co mi się podoba i jak oceniam różne działania" - przekonuje.

"Tylko czego oczekują Państwo od Prezydenta miasta? Że stanie na czele wszystkich demonstracji i protestów, rozkaże Straży Miejskiej sprzeciwić się policji (na mocy przepisów COVID-owych policja ma prawo przejąć dowództwo nad Strażą). Trzeba dawać odpór nieproporcjonalnej reakcji państwa PiS na to co się dzieje – i robiłem to wielokrotnie. Nie wolno jednak poddawać się prowokacji władzy. Na niczym dzisiejszej cynicznej i zepsutej władzy nie zależy bardziej!" - pisze. Przypomina, że w trakcie całej kampanii obiecywał zszycie Polski, więc dziś też nie będzie dzielił. "Proszę Was o odrobinę zdrowego rozsądku. Działajmy roztropnie. Twardo brońmy wszystkich atakowanych, ale starajmy się nie podgrzewać nastrojów" - apeluje.

Reklama

Trzaskowski informuje, że "w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo warszawianek i warszawiaków", zakazał marszów ONR w Warszawie 15 sierpnia, w środku epidemii. "Małych zgromadzeń stacjonarnych zgłoszonych na 15 i 16.08 nie da się zakazać a priori. Dlatego też apeluję o spokój i rozsądek na ulicach naszego miasta 15 i 16.08. Jasno deklaruję także, iż będziemy się tym zgromadzeniom bacznie przyglądać" - dodaje.

"Słyszałem też, że wiele osób drażni, że postanowiłem udać się teraz na urlop. Czy to najlepszy moment na urlop? Nie ma dobrego momentu. Nie da się zaplanować wyjazdu z rodziną w taki sposób, żeby w tym czasie nic się nie działo. Wielu z moich wyborców mówiło w trakcie kampanii: głosuję na niego, bo jest prawdziwy, taki jak my. Ktoś taki ma prawo spędzić dwa tygodnie z dziećmi. Czasem trzeba też wybrać miejsce z dala od domu, gdzie nie każdy nas rozpoznaje" - pisze prezydent Warszawy.

Trzaskowski apeluje też o poparcie do wszystkich, którzy wspierali go w drugiej turze wyborów prezydenckich. "Rozumiem, że po momencie chwilowej konsolidacji opozycji na moment wyborów prezydenckich każdy ma prawo popierać kogoś, kto odpowiada mu najbardziej. Mam w sobie na tyle pokory, że wiem, że nie będę pierwszym wyborem każdej i każdego z 10 milionów Polek i Polaków, którzy zagłosowali na mnie w II turze. Ale apeluję o wzajemną, elementarną życzliwość wszystkich partii opozycyjnych. Musimy współpracować, aby wygrać z PiS. Ja za kilka dni znowu zabieram się do pracy" - pisze Trzaskowski.

"A do wszystkich moich sympatyków apeluję – nie poddawajmy się emocjom. Ja wiem, gdzie płynę i co chce zmienić w Polsce. Jeśli chcecie tam płynąć ze mną – zapraszam. Już 5 września zaczynamy długi marsz nowego ruchu. Dla wszystkich starczy miejsca..." - kończy.

Z informacji PAP wynika, że szczegóły wydarzenia zaplanowanego na 5 września są jeszcze dopracowywane. Nie wiadomo nawet, gdzie odbędzie się inaugurujące spotkanie oraz jaką ostatecznie nazwę przybierze nowy ruch Trzaskowskiego. Podczas lipcowego spotkania w Gdyni padła nazwa "Nowa Solidarność", ale wątpliwe, by została podtrzymana.