Szef MSZ zdradził, że rząd zabiega o stałą obecność 96 rakiet Patriot w Polsce. Tylko pod takim warunkiem zgodzi się na budowę wyrzutni rakiet, która będzie częścią amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Przekonywać musi jednak nie tylko stronę amerykańską, ale także prezydenta, który uważa, że umieszczenie tarczy na terenie Polski nie wymaga aż takich zabezpieczeń.
"Prezydent gotów był się zgodzić na umieszczenie w Polsce tarczy w zamian za cztery miesięczne wizyty baterii Patriot w Polsce w przyszłym roku. Natomiast rząd uważa, że takie wizyty - tylko w przyszłym roku - nie wzmocniłyby naszego bezpieczeństwa" - mówi "Wprost" Sikorski.
Polska to nie państwo frontowe
"PiS i prezydent uważają, że tarcza jest samym dobrem, które trzeba brać na każdych warunkach uważają, że tarcza jest samym dobrem, które trzeba brać na każdych warunkach" - dodaje szef MSZ. "To stanowisko mieści się w projekcie, który skrótowo można określić jako chęć zrobienia z Polski Izraela nad Wisłą. Tylko obawiam się, że Stany Zjednoczone nie widzą potrzeby wsparcia Polski tak, jak wspierają Izrael. Zresztą Polska ma przyjaźniejsze środowisko międzynarodowe od Izraela i nie powinniśmy aspirować do roli państwa frontowego" - stwierdził minister.
Tymczasem w rozmowie z "Newsweekiem" główny negocjator strony polskiej Witold Waszczykowski ujawnia, że wynegocjował umowę, która gwarantuje Polsce bezpieczeństwo.
Amerykanie nas obronią
"Oprócz projektu umowy z Waszyngtonu przywiozłem także inny, ważny dokument: deklarację współpracy polityczno-wojskowej między Polską a USA. Ta deklaracja zawierała zapis, że Stany i Polska powołają radę konsultacyjną na szczeblu wiceministrów obrony i spraw zagranicznych. Kluczowe było to, że Amerykanie zobowiązali się objąć Polskę całym swym systemem obrony przed atakiem rakietami balistycznymi. Poza tym mieliśmy mieć swojego łącznika w dowództwie systemu antyrakietowego w USA" - zapewnia Waszczykowski.
Zdaniem polskiego negocjatora to windowało by nas relacji z USA, na poziom który mają Wielka Brytania, Izrael czy Turcja.
"Patrioty" nie są nam potrzebne
Dlaczego zatem rząd USA daje tak daleko idące gwarancje bezpieczeństwa, a nie chciał przekazać stronie polskiej rakiet Patriot? "Amerykanie uważają, że zbędne jest wydawanie miliardów dolarów na <patrioty>, skoro oni dają nam gwarancje bezpieczeństwa. Dla nich naturalne jest, że gdyby doszło do sytuacji zagrożenia Polski, choćby ze strony Rosji, to rozpoczną działania prewencyjne" - mówi Waszczykowski.
Negocjator nie zostawia przy okazji suchej nitki na rządzie Donalda Tuska. "Premier nie ma zrozumienia dla tarczy antyrakietowej. Rozmawiałem z nim długo w cztery oczy i tłumaczyłem koncepcję obrony NATO-wskiej. Słowem się nie odezwał. Potem wchodzili do niego Arabski i Nowak i oznajmiali, że 53 procent społeczeństwa nie chce tarczy, więc nic nie stracimy jak jej nie będzie" ujawnia w "Newsweeku" Waszczykowski. Jego zdaniem interes polityczny miał pierwszeństwo nad bezpieczeństwem państwa.
"Przysłuchiwałem się dyskusjom i odniosłem wrażenie, że interes polityczny miał pierwszeństwo nad bezpieczeństwem państwa. Podczas rozmów w gronie Donald Tusk - Radosław Sikorski - Sławomir Nowak padały opinie, że nie do przyjęcia jest taki projekt, który w opinii publicznej może zostać odebrany jako dzieło prezydenta" - mówi tygodnikowi polski negocjator.
"Uważam, że tego typu wypowiedzi dyskwalifikują Witolda Waszczykowskiego. Nie wyobrażam sobie, aby w świecie dyplomatycznym panował zwyczaj opowiadania dziennikarzom plotek." - mówi Iwona Śledzińska - Katarsińska z PO. A Tadeusz Iwiński z SLD dodaje: "To jest dyskwalifikacja dla pana Waszczykowskiego. To tylko potwierdza, że miał rację minister Cimoszewicz, odwołując go przed laty z ambasady w Teheranie".