Komisja Europejska wysłała do polskiego rządu pismo wzywające do usunięcia uchybienia w związku z dalszym funkcjonowaniem Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Interweniuje po decyzjach o uchyleniu immunitetu sędziom Igorowi Tulei czy Beacie Morawiec. „Pierwszy Prezes SN jest otwarty na dialog z TSUE i instytucjami UE, jednak korespondencja Komisji Europejskiej z Rządem Polskim nie ma waloru prawa powszechnie obowiązującego i na gruncie zasady rządów prawa nie może kształtować sposobu funkcjonowania Sądu Najwyższego” – odpisał na pytanie o ocenę pisma Komisji rzecznik SN Aleksander Stępkowski. Dotychczasowe postanowienie zabezpieczające Sąd Najwyższy interpretuje jako nakazujące wstrzymanie postępowań dyscyplinarnych – co się stało. „Nowe, odrębne postępowanie naruszeniowe potwierdza, że nie można wysuwać zarzutów co do sposobu wykonania postanowienia zabezpieczającego wydanego w poprzedniej procedurze” – zauważa sędzia Stępkowski. Co oznacza, że SN nie widzi potrzeby, by Izba Dyscyplinarna wstrzymywała podejmowanie innych decyzji poza dyscyplinarnymi, a więc np. tych dotyczących immunitetów sędziowskich, o co pretensje ma Bruksela.
Podobne stanowisko zajmuje rząd, który nie zgadza się z sednem wniosków Komisji, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej powołani według wskazań nowej KRS nie spełniają kryterium niezawisłości. – Nie ma wskazań w konkretnych sprawach, tylko buduje się zarzut niezawisłości na zasadzie generalnej, co pokazuje, że są podwójne standardy. Bo analogiczne rozwiązania są w Hiszpanii, a znacznie bardziej upolityczniony wybór sędziów jest w Niemczech – komentuje wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
W środowisku sędziowskim spodziewano się takiego ruchu ze strony Komisji. Zwłaszcza że podczas ostatniej rozprawy w sprawie dotyczącej systemu dyscyplinarnego sędziów jej przedstawiciele podkreślali, że ich zdaniem postanowienie zabezpieczające zostało zignorowane przez polski rząd.
Reklama
KE najprawdopodobniej po prostu straciła cierpliwość. Kiedy TSUE 8 kwietnia br. zawiesił działalność Izby Dyscyplinarnej SN, jego oczywistą intencją było wyeliminowanie możliwości, żeby organ, którego niezależność jest w świetle prawa europejskiego wątpliwa, mógł stosować politycznie motywowane represje wobec sędziów niewygodnych dla władzy – komentuje Dariusz Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów „Themis”. Tymczasem, jak przypomina, zaledwie miesiąc później, kiedy tylko skończyła się kadencja Małgorzaty Gersdorf na stanowisku I prezesa SN – Izba podjęła działalność. Z tą tylko różnicą, że w zakresie „dyscyplinowania” niepokornych sędziów przerzuciła się z postępowań dyscyplinarnych na postępowania o uchylenie immunitetu. Zdaniem obecnej I prezes SN oraz prezesa ID SN na mocy postanowienia tymczasowego wstrzymana powinna być bowiem działalność izby w zakresie tyko i wyłącznie postępowań dyscyplinarnych sędziów.
Z punktu widzenia ochrony niezależności polskiego sądownictwa pomiędzy obydwoma trybami postępowania nie ma wielkiej różnicy, skoro obydwa mogą prowadzić do odsunięcia sędziego od orzekania, co zresztą już nastąpiło w stosunku do sędziów Beaty Morawiec i Igora Tulei. To czytelna próba obejścia prawa poprzez zastosowanie zasady „nie kijem go, to pałką”, a przy tym jaskrawe naruszenie zasady lojalnej współpracy obowiązującej w UE. W tej sytuacji KE nie mogła nie zareagować, gdyż to by oznaczało, że rezygnuje ze swojej funkcji strażnika traktatów – kwituje krakowski sędzia.
Kilkanaście dni po tym jak Wielka Izba Trybunału Sprawiedliwości wydała postanowienie o zawieszeniu funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, 20 kwietnia ówczesna I prezes SN Małgorzata Gersdorf wydała zarządzenie będące wykonaniem tego postanowienia TSUE. Zgodnie z nim zostaje ustanowiony zakaz przekazywania spraw, jakie zawisły w SN, Izbie Dyscyplinarnej. 5 maja z kolei p.o. I prezes SN Kamil Zaradkiewicz uchylił zarządzenie wydane przez swoją poprzedniczkę. Na mocy jego zarządzenia do ID SN nie mogą trafiać tylko sprawy dyscyplinarne sędziów. Obecna I prezes SN podtrzymała to stanowisko. Jednak w okresie, kiedy obowiązywało zarządzenie wydane przez prof. Gersdorf, część spraw, głównie tych dotyczących postępowań dyscyplinarnych adwokatów – trafiła do Izby Karnej SN. I powstał spór, gdyż prof. Manowska zwróciła się do prezesa IK SN o ich zwrot i przekazanie do ID SN. To wywołało oburzenie u części sędziów SN, którzy uznali takie działanie za niedopuszczalne oraz pozbawione podstaw prawnych.