"Dnia 23 września 2008 wszczęte zostało śledztwo w sprawie ukrycia lub zniszczenia, w nieustalonym czasie, nie wcześniej niż we wrześniu 1992, w Warszawie lub w innym miejscu, dokumentów (…) pozostających w latach 1992-94 w zasobie archiwum UOP" - czytamy w zawiadomieniu, do którego dotarły "Fakty" TVN.

Reklama

O jakie dokumenty chodzi? "W 1992 roku po obaleniu rządu Jana Olszewskiego ówczesny prezydent otrzymał zgromadzoną na jego temat dokumentację SB. Zwrócił ją po kilku miesiącach, ale zniknęły dokumenty świadczące, że był <Bolkiem>" - stwierdzili w książce "SB a Lech Wałęsa" historycy IPN Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk. Wśród dokumentów miał być m.in. kwestionariusz ewidencyjny internowanego Wałęsy, w którym napisano, że był on w 1970 roku pozyskany do współpracy z SB i okresie 1970-1972 przekazał "szereg informacji dotyczących negatywnej działalności pracowników stoczni" oraz kilka donosów TW Bolka.

Jak przypominają "Fakty", na tym, zdaniem Gontarczyka i Cenckiewicza, zacieranie przeszłości Lecha Wałęsy się nie skończyło. Prezydent miał wyczyścić z niewygodnych dla siebie dokumentów również archiwa gdańskiego UOP, w czym miał mu pomóc mianowany przez niego szef trójmiejskiego oddziału Urzędu. Wtedy zniknęły 54 mikrofilmy z informacjami nt. Bogdana Lisa, Jacka Merkla, Bogdana Borusewicza, Lecha Kaczyńskiego i Lecha Wałęsy.

Co na to Wałęsa? "Dokumenty, o których mowa, były ksero z ksero i nie były liczone i sprawdzane pojedynczo, a paczkę przyjęto i paczkę oddano. Odpowiedzialnym za całość w tej sprawie był świętej pamięci minister Zakrzewski. To tyle, co wiem w tej sprawie" - napisał były prezydent w specjalnym komunikacie.