"Nasze przedsiębiorstwa nie są obecnie w stanie ponieść kosztów przewidzianych przez pakiet. Zasygnalizowałem już swój zamiar postawienia weta" - wtórował Polakom premier Włoch Silvio Berlusconi. Polsko-włoska koalicja sprzeciwia się zbyt rygorystycznym ograniczeniom wydzielania dwutlenku węgla, jakie miałyby być narzucone krajom dwudziestki siódemki do 2020 r. Tymczasem Francuzi prą do przyjęcia stosownych propozycji legislacyjnych jeszcze podczas ich prezydencji. "Nie potępiamy Berlusconiego, ale musimy pamiętać o naszej historycznej odpowiedzialności za właściwe decyzje w kontekście zmian klimatycznych" - mówił Nicolas Sarkozy. W końcu europejscy przywódcy zgodzili się na odłożenie ostatecznej decyzji w sprawie pakietu do grudnia.

Reklama

Propozycje Komisji Europejskiej przewidują ograniczenie emisji CO2 o 20 proc. w porównaniu z 1990 r. w ciągu najbliższych 12 lat. Dla Warszawy największym problemem jest właśnie data graniczna - 1990 r., który dla państw postkomunistycznych był momentem zapaści gospodarczej. Zakłady właśnie upadały bądź ograniczały produkcję, a emisja CO2 była znacząco niższa niż zazwyczaj. Ponadto radykalne zmniejszenie wydzielania CO2 może w jeszcze większym stopniu uzależnić państwa Europy Środkowej od rosyjskiego gazu i ropy. Spełnienie unijnych wymagań może kosztować Polskę 100 mld złotych.