Nie mogłem, absolutnie. To jest jak z ratownikiem na kąpielisku – nie przyszedł nowy na zmianę i muszę dalej pilnować praw obywatelskich – mówił w Radiu ZET Adam Bodnar, pytany o to, czy 9 września 2020 roku, kiedy jego kadencja wygasła, mógł opuścić urząd.
Rzecznik Praw Obywatelskich podkreślił, że działał w pełni legalnie. Ale czy nadal może podejmować interwencje w sprawach obywateli? Uważam, że absolutnie mogę, choć pewnie muszę być wstrzemięźliwy - mówił. I dodał: Teza Trybunału Konstytucyjnego była mniej więcej taka, że rzekomo moje działania prawne mogłyby zagrażać bezpieczeństwu obywateli, stawiać ich w poczuciu braku zaufania do państwa i stwarzać sytuację niepewności.
Co dalej ze stanowiskiem RPO?
Adam Bodnar uważa, że gdyby został powołany nowy Rzecznik, "z dobrym mandatem Sejmu, Senatu i mandatem społecznym, to sytuacja zostałaby częściowo uratowana". Podkreślił jednak, że nie spodziewa się takiego obrotu sprawy.
Jeśli pan Wróblewski [kandydat PiS na RPO – red.] nie zostanie zaakceptowany [przez Senat – red.], to prawdopodobnie na siłę będzie przepychana ustawa o komisarzu, który miałby wykonywać zadania Rzecznika – mówił. I zaznaczał, że "jak już komisarz wejdzie do biura, to władzy nie będzie zależało, żeby przez miesiące czy lata powoływać RPO i dogadywać się z Senatem, bo urząd zostałby obsadzony i przejęty".
Bodnar zastrzegł jednocześnie, że po odejściu z urzędu, na razie nie planuje iść do polityki. Myślałem kiedyś o Komisarzu Praw Człowieka Rady Europy. To kompetencje wpisujące się w mój profil zawodowy – skwitował.