"To najlepsza prezydentura od 1989 roku" - przekonuje szef klubu Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego, zdaniem szefa klubu PiS, Kaczyński ma bardzo dużą szansę na reelekcję.
>>>Przeczytaj, jak Polacy ocenili niedawne kłótnie prezydenta i premiera
Jednak poza politykami PiS, nikt nie chwali prezydenta. Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak twierdzi, że Lech Kaczyński szybko odszedł od podstawowych funkcji urzędu, jakimi powinny być "godne reprezentowanie państwa i jego obywateli" oraz "łagodzenie nastrojów społecznych".
"Szczególnie widoczne stało się to po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych w 2007 roku. Prezydent stał się instrumentem w rękach swojego brata - wszędzie tam, gdzie nie ma on możliwości wpływu na bieg wydarzeń w kraju" - mówi poseł PO.
>>>Zobacz, w jakich ostrych słowach o prezydencie wypowiada się Janusz Palikot z PO
Poseł PO skrytykował także Kaczyńskiego za to, że nie inicjuje "w wystarczającej ilości" aktów ustawodawczych i zbyt dużo wydaje na obsługującą go kancelarię.
Z kolei szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak uważa, że "nie jest dobrze z prezydenturą Lecha Kaczyńskiego". "Prezydent zbyt dużo uwagi poświęca obronie PiS-u, a zbyt mało obronie interesu Polski, także na arenie międzynarodowej. Do tego na siłę próbuje udowodnić, że jest najważniejszy. To powoduje, że jest źle oceniany" - uważa.
Olejniczak stwierdził, że klub Lewicy chciałby, aby chociaż polityka zagraniczna działała na korzyść prezydenta, ale jego zdaniem na razie tak się nie dzieje, bo Lech Kaczyński także i w tej dziedzinie popełnia błędy. Jako przykład podał niepodpisanie pbronirzez prezydenta Traktatu Lizbońskiego.
"Prezydent skupia tylko środowisko PiS"
Według przewodniczącego klubu PSL Stanisława Żelichowskiego słabość prezydentury Lecha Kaczyńskiego wynika m.in. z tego, że skupia on wokół siebie środowisko reprezentujące tylko PiS. "Prezydent ma być zwornikiem wszystkich Polaków. Środowisko wokół prezydenta nie może być jednopartyjne" - uważa poseł PSL.
Żelichowski ocenił, że "wzloty i upadki" prezydentury Kaczyńskiego "w mniejszym stopniu dotyczą prezydenta, w większym jego urzędników - kancelarii". "Ile razy spotka się pan prezydent z panem premierem, są ciepłe, dobre komunikaty po spotkaniu, natomiast jak się kancelarie wezmą za siebie, to mamy to, co mamy" - stwierdził.
Trzy lata temu, 23 października 2005 roku, Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie. W drugiej turze pokonał obecnego premiera Donalda Tuska. Kaczyńskiego poparło ponad 54 procent głosujących, zaś jego kontrkandydata prawie 46 procent.