Od czwartku w przygranicznym pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Zgodnie z konstytucją stan wyjątkowy można wprowadzić, gdy w sytuacjach szczególnych zagrożeń środki konstytucyjne są niewystarczające. Rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego może uchylić Sejm, izba zajmie się tą kwestią w poniedziałek.

Reklama

Żeby cokolwiek popierać bądź być przeciw czemuś, trzeba mieć na ten temat jakąś wiedzę. Tymczasem władza żąda od opozycji bezwarunkowego poparcia - podczas gdy tak naprawdę niewiele wiemy. Nie została zwołana Rada Bezpieczeństwa Narodowego, a powinna zostać zwołana. Dlatego, że my nie wiemy, czy zagrożenie na granicy z Białorusią jest realne, czy tylko władza przykrywa swoją nieudolność, odsuwając wolne media trzy kilometry od granicy. Tak, aby nie mogły swobodnie relacjonować tego, co się tam dzieje - powiedział w Grudziądzu marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Jako były minister spraw wewnętrznych nie mogę się oprzeć wrażeniu, że rozporządzenie o stanie wyjątkowym zostało skonfigurowane w gruncie rzeczy w jednym celu. Tzn. żeby nie było żadnych innych oczu niż PiS-u nad granicą Polski. Dlatego minister Kamiński żartuje sobie z Frontexu, to dlatego najistotniejszym elementem tego rozporządzenia jest właściwie zakaz działania mediów w tym kryzysie – mówił z kolei Bartłomiej Sienkiewicz(PO) podczas konferencji prasowej w Warszawie.

"To poważna sprawa"

Dziennikarze powinni móc informować opinię publiczną o tym, co dzieje się na polskiej granicy. Panie prezydencie, prezydentura to nie jest tylko dmuchanie krabów i kibicowanie. To poważna sprawa. To, że pan zamknie oczy, odetnie informacje z granicy przez wykluczenie dziennikarzy, nie rozwiąże problemu - dodał były szef MSZRadosław Sikorski.

Po poniedziałkowym posiedzeniu Sejmu spodziewamy się wyłącznie łajania opozycji, krzyków władzy i propagandy. Bezpieczeństwo państwa nie może być przedmiotem partyjnej gry. Wzywamy do dialogu, choć nasza wyciągnięta ręka jest od lat konsekwentnie odrzucana - zaznaczył były minister obrony Tomasz Siemoniak.