PO zapewniała, że przyjęcie ustawy może obniżyć ceny działek oraz mieszkań. Tylko w stolicy prawie 50 procent gruntów to ziemia rolna. Nowe przepisy miały też skrócić procedury budowlane. Mówiąc o korzyściach, PO nie wspominała jednak o braku miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. To ich brak blokuje większość inwestycji w Polsce.
Jak podkreślił prezydent Lech Kaczyński, tłumacząc powody zawetowania ustawy, wejście w życie przepisów w proponowanym przez parlament kształcie, przy nieskutecznym systemie planowania przestrzennego, może doprowadzić m.in. do dewastacji cennych przyrodniczo fragmentów krajobrazu, wzrostu ruchu samochodowego i niekontrolowanego rozwoju budownictwa.
W uzasadnieniu prezydent wspomniał również o dezaprobacie części samorządowców wobec projektu komisji "Przyjazne Państwo" oraz o prośbie o weto, które wystosowało do niego Towarzystwo Urbanistów Polskich i Prezydium Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju Polskiej Akademii Nauk.
"To kolejna zła decyzja prezydenta. Kryzys na świecie zaczął się od rynku nieruchomości. Ta ustawa go usprawniała. Skracała procedury budowlane. Ta decyzja ma podłoże polityczne, a nie merytoryczne" - skomentował Janusz Palikot w TVN24.
Ale weto prezydenta prawdopodobnie uda się odrzucić. Wojciech Olejniczak już zadeklarował, że SLD poprze PO w głosowaniu nad wetem. Lider Lewicy przypomniał, że jeszcze jako minister rolnictwa proponował bardzo podobne ureguklowania. Wtedy się nie udało, więc teraz SLD wraz z PO i PSL chce odrolnić grunty w miastach.