"Przeciek z zeznań w sprawie mafii mafii paliwowej ma odwrócić uwagę Polaków od procesu Mirosława G., a informacje o moich rzekomych naciskach na prokuratorów są nieprawdziwe" - broni się w TVN24 były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Niewykluczone, że Marek Wełna będzie musiał powtórzyć przed komisją śledczą to, co powiedział prokuratorom z Płocka. A jeśli się potwierdzi to, co zeznał, Zbigniew Ziobro, były prokurator generalny i szef MSWiA Janusz Kaczmarek oraz były szef ABW i dyrektor biura do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej Bogdan Święczkowski będą gęsto się tłumaczyć.
Marek Wełna oskarża ich o wpływanie na śledztwo w sprawie mafii paliwowej, którym zajmował się specjalny zespół katowickich śledczych pod jego kierowictwem - twierdzą "Newsweek", Radio ZET i TVN24, które dotarły do treści jego zeznań z płockiej prokuratury.
Jakie to były naciski? Na przykład telefony "z góry", jak ten od dyrektora biura do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej z 28 lutego 2006 roku. "W stosunku do mojej osoby, w szczególności ze strony Bogdana Święczkowskiego, były czynione naciski w kierunku postawienia zarzutów Jackowi Piechocie" - przytacza "Newsweek" fragment zeznań Wełny.
Odkąd Zbigniew Ziobro został ministrem, śledczy musieli przygotowywać i wysyłać do Prokuratury Krajowej specjalne analizy, dotyczące kilku polityków lewicy - twierdzi Wełna. O kogo chodziło? Między innymi właśnie o dwoje posłów SLD - Jacka Piechotę i Małgorzatę Ostrowską - oraz przyrodniego brata Leszka Millera - Sławomira.
"Naszym postępowaniem interesowali się Zbigniew Ziobro, Bogdan Święczkowski i Janusz Kaczmarek. Ich zainteresowania koncentrowały się na wątkach Piechoty, Millera i Ostrowskiej. Materiał dowodowy wobec tych osób był słaby" - tak, według "Newsweeka", zeznał Marek Wełna przed płockimi prokuratorami.
Prokuratorzy nie zgodzili się na postawienie zarzutów politykom lewicy, a Marek Wełna w proteście przeciw naciskom zrezygnował z szefowania specgrupie śledczych tropiących mafię paliwową.