Senat w czwartek jednogłośnie przyjął bez poprawek ustawę o obronie ojczyzny; jej głównym celem jest zwiększenie budżetu na obronność, zwiększenie liczebności Wojska Polskiego, odtworzenie systemu rezerw oraz zwiększenie możliwości szkolenia żołnierzy. W piątek zaplanowano uroczyste podpisanie ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Ustawa o obronie Ojczyzny była przygotowywana od wielu miesięcy, a prace nad jej ostatecznym kształtem trwały późną jesienią. To właśnie wtedy opozycja robiła co mogła, aby pogłębić kryzys na białoruskiej granicy i osłabić polskie państwo. Wpuszczenie do Polski tysięcy, a może i dziesiątek tysięcy migrantów z Afryki i Środkowej Azji miało skutecznie zdestabilizować funkcjonowanie administracji i służb chroniących bezpieczeństwo obywateli, a wszystko to w czasie kolejnej fali pandemii. Dziś nie wiemy jaki był związek akcji władz Białorusi z planowaną rosyjską inwazją na Ukrainę, ale całkiem możliwe, że miała osłabić wolę Polaków pomagania ukraińskim uchodźcom - podkreślił Terlecki w felietonie dla "Dziennika Polskiego", który został opublikowany w piątek na Facebooku.
Wicemarszałek Sejmu rozważa, "co mogło się zdarzyć, gdyby ustawa wówczas trafiła do Sejmu". - Wyobraźmy sobie ten krzyk opozycji, że Prawo i Sprawiedliwość chce wydawać pieniądze na jakieś zbrojeniowe kaprysy, że chce w ten sposób odwrócić uwagę od inflacji i trudności, nieuniknionych w rezultacie pandemii. Wyobraźmy sobie te lamenty Budki, Czarzastego, Kosiniaka-Kamysza nad marnowanymi miliardami, podczas gdy żadnego zagrożenia nie ma, a Rosja kocha pokój i interesy z Europą - zaznaczył.
Jak dodał, "w tym czasie politycy Platformy i lewicy nawoływali do unijnych sankcji przeciw Polsce". - Największym marzeniem całej opozycji było doprowadzenie w Polsce do załamania gospodarczego, które miało skutkować społecznym niezadowoleniem - napisał Terlecki.
Pod pretekstem obrony rzekomo zagrożonej praworządności, a w rzeczywistości w obronie przywilejów i bezkarności "nadzwyczajnej kasty", rewanżującej się "bezstronnością" wyroków, organizowano lawinę donosów, które miały przekonać Zachód, że w Polsce rządzi dyktatura, posługująca się terrorem i depcząca obywatelskie prawa. Każde kłamstwo było nagradzane owacją na sejmowej sali, każda potwarz gorliwie powtarzana przez zblatowane media. Ustawa o militarnym wzmocnieniu Polski byłaby w tym towarzystwie przyjęta jako okazja do wściekłych ataków, niewybrednych dowcipów i niekończących się lamentów w TVN - zauważył polityk.
Według niego, gdy Rosja napadła na Ukrainę sytuacja zmieniła się, "przynajmniej chwilowo". - Wobec bezpośredniego zagrożenia kilku opozycyjnych liderów wygłosiło wezwania do niezbędnej jedności, a niektórzy opozycyjni posłowie sprawiają wrażenie, jakby przejściowo nawiązali kontakt z rzeczywistością - napisał.
Ustawa zostanie przyjęta i Polska wzmocni swoje siły odstraszania ewentualnych agresorów. Co nie znaczy, że opozycja nie powróci do krytykowania wydatków na zbrojenia, tak jak krytykuje wszystko co może służyć gospodarczemu rozwojowi i umacnianiu międzynarodowej pozycji Polski. Nie łudźmy się, wewnętrzni i zewnętrzni przeciwnicy naszej suwerenności szybko wznowią swój atak - dodał Terlecki. - Dziś jednak, wobec doświadczeń Ukrainy, powinno to oznaczać ich szybką i całkowitą marginalizację - ocenił.