"Sprzeciwiamy się jakiejkolwiek formie spotkań przywódców obcych krajów z Dalajlamą. To jest nasze konsekwentne, jednoznaczne stanowisko" - mówi DZIENNIKOWI szef działu politycznego ambasady ChRL w Warszawie Ma Taotao. "Dalajlama nie jest zwykłym duchownym, to także przywódca politycznego ruchu. Od wielu lat prowadzi działalność separatystyczną na arenie międzynarodowej. Na to nie możemy się zgodzić" - dodaje.
"Przed przyjazdem Dalajlamy polskie władze kilkakrotnie otrzymały ostrzeżenia od Chińczyków, że wizyta będzie źle widziana w Pekinie" - przyznaje Konrad Maziarz odpowiedzialny w MSZ za stosunki z Chińską Republiką Ludową.
Jednak w sobotę przy okazji obchodów w Gdańsku 25. rocznicy przyznania Pokojowej Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie, szef rządu spotkał się z przywódcą Tybetańczyków. A w środę na zaproszenie marszałka Senatu Bogdana Borusewicza Dalajlama odwiedzi polski parlament. W jaki sposób chińskie władze mogłyby się zemścić?
W październiku Donald Tusk poleciał do Chin, aby próbować przekonać tamtejsze władze do wyjścia na przeciw polskim eksporterom. Chciał w ten sposób powstrzymać rosnący deficyt w handlu z Państwem Środka. Dziś polski eksport do ChRL niewiele przekracza miliard euro rocznie, przeszło dziesięć razy mniej niż wartość towarów, jakie nasz kraj sprowadza z Chin.
"Staramy się przekonać Chińczyków do zakupu naszych maszyn górniczych, samolotów, mięsa, technologii ochrony środowiska. Ale powodzenie tych starań zależy w dużym stopniu od przychylności chińskich władz" - przyznaje Konrad Maciarz.
Władze w Pekinie już otwarcie zagroziły Francji restrykcjami gospodarczym po tym, jak w sobotę z Dalajlama spotkał się w Gdańsku z Nicolasem Sarkozym. Reakcja ChRL wobec Paryża jest ostrzejsza niż wobec Warszawy, bo francuski prezydent przewodzi obecnie pracom całej Unii Europejskiej.
Nasz rząd ma na szczęście poważny argument w rokowaniach z Pekinem. Chińskie koncerny są bowiem bardzo zainteresowane udziałem w przetargach na budowę autostrad, stadionów, oczyszczalni ścieków i innych inwestycji realizowanych w naszym kraju z wielomiliardowych funduszy Unii Europejskiej. Powodzenie tych planów zależy zaś od dobrej woli polskiego rządu.