Bielan na antenie TVP Info był m.in. pytany o wypowiedź szefa PO Donalda Tuska, który mówił o wyprowadzaniu urzędników powołanych za rządów PiS po wygraniu wyborów przez jego ugrupowanie.

Reklama

Pamiętajmy, że Donald Tusk odpowiada za politykę resetu z Rosją. Prowadził tę politykę po dwóch wojnach czeczeńskich, które Putin wywołał, aby dojść do władzy oraz po inwazji na Gruzję i po tym, jak Putin zaczął bardzo szybki program zbrojeń armii rosyjskiej - przypomniał polityk. Jak dodał, "to Tuskowi nie przeszkadzało w tym, żeby się z Putinem uściskać i żeby Rosję traktować jak normalny, demokratyczny kraj oraz prowadzić politykę zbliżenia z tym krajem".

"Tusk rozpoczął wojnę polsko-polską"

W jego ocenie, "w przypadku Tuska nie można mówić o jakimś zaskoczeniu". On dzisiaj jest liderem opozycji, zasiada na funkcji szefa największej partii opozycyjnej, walczy o to, aby zmarginalizować wszystkie pozostałe partie na opozycji, a później - żeby objąć władzę w naszym kraju - zaznaczył Bielan. W jego ocenie "Tusk jako premier - oby nigdy to się nie stało - jaką będzie prowadził wobec Rosji politykę, możemy się domyślać na podstawie tego, co robił w latach 2007-2014".

Reklama

Bielan zaapelował, aby zastanowić się "co jest w interesie Rosjan w poszczególnych krajach NATO, szczególnie w tych, które niosą największą pomoc Ukrainie". Według niego, "w interesie Rosji jest podział społeczny oraz destabilizacja rządów" i "z całą pewnością agentura rosyjska w Polsce będzie grać na podział". Tusk rozpoczął wojnę polsko-polską w czerwcu 2005 r. swoim słynnym wystąpieniem na konwencji na warszawskim Torwarze. Tę wojnę kontynuuje po powrocie do kraju - dodał.

Reklama

Możemy się tylko domyślać, jakby wyglądały jego rządy. Z całą pewnością wszystkie jego wypowiedzi, w których Tusk wzywa do stosowania przemocy i tego, by wyprowadzać ludzi na ulicę oznaczają, że gdyby Platforma Obywatelska – oby tak się nie stało – wygrała wybory, w Polsce mielibyśmy do czynienia ze scenami, których od dekad nie pamiętamy - ocenił. Jak podkreślił, "to z całą pewnością byłoby bardzo korzystne dla Rosji, bo Polska podzielona i zdestabilizowana nie mogłaby nieść pomocy Ukrainie".

Burza po słowach Tuska

Podczas konwencji PO w Radomiu 2 lipca szef PO Donald Tusk mówił o "wyprowadzeniu Glapińskiego z NBP". Wiecie, że prawnicy zamówieni przez prezydenta (Andrzeja) Dudę, napisali mu ekspertyzy, z których wynikało, że jego (prezesa NBP Adama Glapińskiego - PAP) wybór na tę kadencję jest nielegalny. Wystarczyłaby dużo mniejsza wątpliwość, żeby gościa wyprowadzić z NBP-u i ja to zrobię, jak to wam gwarantuję - powiedział wówczas Tusk.

Szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP Jakub Kumoch komentując w weekend tę wypowiedź w TVN24 podkreślił, że prezydent Duda jest oburzony tymi słowami, które "mówią o wyprowadzeniu urzędników państwowych z urzędów i dopóki jest prezydentem, nie będą urzędnicy państwowi wyprowadzani ani w ten sposób, ani żaden inny sposób". Nie będzie używana przemoc i nie będą używane metody, które znane są z krajów dalekich od standardów europejskich - powiedział Kumoch.

Dodał, że nieznana jest mu żadna opinia, która kwestionowałaby prawo powołania przez prezydenta szefa Narodowego Banku Polskiego na drugą kadencję.

Autorka: Anna Kruszyńska