To uderzało w interesy Falenty, ale co ważniejsze, w interesy nie tylko biznesowe, ale także strategiczne, Władimira Putina - podkreślał Jacek Rostowski w RMF FM. Trudno sobie wyobrazić, co bardziej mogłoby się nadawać na komisję śledczą niż działania obcego i wrogiego wywiadu zamierzone na obalenie demokratycznie wybranego rządu RP - dodał.

Reklama

"To afera węglowa, a nie podsłuchowa"

Uważam, że Rosjanie i nie tylko Rosjanie, bo także członkowie polskich służb sympatyzujących z PiS-em, byli zaangażowani w tę aferę, którą trzeba nazwać aferą węglową, a nie podsłuchową. Ona wynikała z obrony interesów geostrategicznych Rosji - ocenił były minister finansów.

Jak oddawaliśmy władzę PiS-owi, to import węgla z Rosji stanowił poniżej 5 mln ton. Kilka lat później było prawie 14 mln ton, ostatnio było w okolicach 10 mln ton - mówił Rostowski. Niech mi żaden polityk PiS-u nie mówi, że oni mają taki szacunek dla własności prywatnej i prawa europejskiego, że nic by nie mogli zrobić, żeby utrudnić import z Rosji. Ja mogę ręczyć, że jako minister finansów bym znalazł sposób na to, służby celne by znalazły sposób na to, żeby utrudnić import rosyjskiego węgla także spółkom prywatnym i służby skarbowe też - dodał.