Dla nikogo nie jest tajemnicą, że południowo-wschodnia Polska, stała się hubem zaopatrzeniowym dla Ukrainy. Mamy lotnisko w Rzeszowie i otaczającą ją infrastrukturę logistyczną. Jestem pewien, że amerykańska obrona powietrzna do pewnego stopnia chroni określone, kluczowe dla siebie obszary, ale nawet tam nie da się objąć nią wszystkiego - powiedział. gen. Koziej w rozmowie z wyborcza.pl.
Gen. Koziej: Już wiele miesięcy temu zwracałem uwagę na to, że to błąd
Przede wszystkim pamiętajmy, że myśmy te rakiety zauważyli. Natowskie systemy je wykryły jeszcze na terenie Ukrainy, tylko nie mogły zapobiec temu, by wleciały do Polski. Nie zestrzeliliśmy ich, ponieważ nie mamy ustanowionej strefy obrony na podejściach do naszej granicy. Już wiele miesięcy temu zwracałem uwagę na to, że to błąd. Wojna toczy się na granicy Sojuszu, więc do takich wypadków zawsze może dojść, szczególnie że Rosjanie przenieśli swój wysiłek z walk na froncie na atakowanie całego terytorium ukraińskiego - tłumaczył.
Jeżeli nie mamy przewidzianej możliwości strzelania poza nasze granice, nie możemy zapobiegać efektom błędów czy prowokacji. Możemy tylko obserwować rakietę i liczyć, że nie wpadnie na nasze terytorium. Rakieta uderzyła parę kilometrów od Ukrainy, trudno sobie wyobrazić, by akurat tam były jakieś środki przeciwrakietowe - dodał.
Należy razem z Ukrainą wyznaczyć wysuniętą linię obrony, od której nasze systemy mogą pracować, a następnie głośno oznajmić Rosji, że od ustalonego dnia będziemy zestrzeliwać wszelkie pociski, które za nią przelecą - mówił generał.