Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak: Powinniśmy wierzyć sondażom?

Ewa Marciniak: Powinniśmy się orientować, że sondaże są publikowane niemal codziennie, co skutkuje tym, że rządzą w jakimś sensie naszymi poglądami i wyobrażeniami na temat spraw społecznych i politycznych. Można więc mówić o „sondażokracji”. Kiedy nasz stosunek do polityki jest kształtowany poprzez to, jakie mamy doświadczenia, co przeczytaliśmy, wówczas nasze postawy polityczne mają jakiś fundament. Ale nie zawsze chodzi o wyrobienie postawy, lecz wypracowanie na szybko jakiegoś poglądu na dany temat. I temu drugiemu właśnie służą sondaże. Zaczynamy upodabniać swoje oceny do ocen innych. W psychologii istnieje pojęcie reguły społecznego dowodu słuszności – jeśli większość coś sądzi na dany temat, to zakładamy, że pewnie ma rację. Mechanizm jak z „Familiady”, gdzie uczestnicy muszą wskazać na odpowiedzi, których udzieliło najwięcej ankietowanych. Innymi słowy, w jakimś stopniu staje się dla nas wiążące, a nawet prawdziwe to, co sądzi większość.

Reklama
A co, jeśli w jakimś sondażu dana partia uzyskuje wyjątkowo dobry wynik, którego potem nie potwierdzają inne?

Mogą na to wpływać kontekst polityczny, cechy sytuacji ekonomicznej czy geopolitycznej. Może jednorazowo wzrosnąć poparcie dla określonej partii, która podejmuje działania adekwatne do tej specyficznej sytuacji. Najlepiej sprawdzać trendy w sondażach poszczególnych ośrodków, gdyż one prowadzą badania metodami, które mają walor porównywalności. Na przykład są to badania telefoniczne, za pomocą wywiadów bezpośrednich czy też z wykorzystaniem internetu.

Czyli takich pojedynczych sondaży, w których np. Koalicja Obywatelska wyprzedza PiS albo PiS rozbija bank, nie powinniśmy brać na poważnie?

Raczej nie, bo trzeba czekać na kolejny sondaż. Jednakże warto zauważyć, że nawet pojedynczy sondaż na zasadzie sprzężenia zwrotnego oddziałuje na opinię publiczną. Dodajmy, że sondaże nie tylko są odzwierciedleniem naszych opinii, lecz również te opinie kreują.

A nie jest tak, że sondażami najbardziej emocjonują się politycy i media, a przeciętny obywatel nie zawraca sobie nimi głowy?

Media i politycy budują hierarchię ważności sondaży i ośrodków badań, a obywateli uwodzi się tymi danymi, a czasem interpretacjami. Ludzi interesują zwłaszcza sondaże partyjne czy zaufania do polityków, bo na tej podstawie mogą rozważyć poparcie w wyborach. To jest zdecydowanie łatwiejsze niż analiza programów. Politycy emocjonują się wynikami badań, bo wiedzą, że odzwierciedlają one społeczny obraz polityka.