Lech Kaczyński wzywał do zachowania pamięci o strasznych wydarzeniach, które miały miejsce na tych ziemiach w latach 40. ubiegłego wieku, by taka tragedia nigdy się nie powtórzyła, by Polacy i Ukraińcy nigdy znów nie stanęli przeciwko sobie.
"Umiejmy z miłosierdziem i odwagą wspólnie modlić się do Boga słowami tej najgłębszej modlitwy, tej samej, którą zakończyłem swoje wystąpienie w Pawłokomie: <Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom>" - apelował polski prezydent.
Podkreślił, że tragedia w Hucie Pieniackiej, "tak samo jak cała rzeź wołyńska z lat 1943-44, nie wydarzyłyby się bez przyzwolenia i inspiracji sił trzecich, dwóch zbrodniczych totalitaryzmów".
"W połowie XX wieku Europa Środkowa i Wschodnia, wszystkie tutejsze narody tak sobie bliskie więziami tradycji i współistnienia, wspaniałym wspólnym dziedzictwem kultury, wciągnięte zostały przemocą w tryby zbrodniczej machiny sowieckiego komunizmu i niemieckiego nazizmu. Hitler i Stalin pragnęli władać tymi ziemiami niepodzielnie, w tym celu postępowali zgodnie z odwieczną zasadą <divide et impera - dziel i rządź>" - mówił prezydent.
Lech Kaczyński wskazał, że mord w Hucie Pieniackiej, gdzie zginęło około tysiąca osób, to przede wszystkim "niewyobrażalna tragedia" dla tych, którzy stracili tam najbliższych. Dodał, że było to też traumatyczne przeżycie dla wszystkich mieszkańców tych okolic.
Również prezydent Wiktor Juszczenko podkreślił, że w czasie II wojny światowej rywalizowały ze sobą dwa wielkie totalitarne reżimy, a tragedia Huty Pieniackiej jest jedną z kart tej historii. "Mówimy o czasie, kiedy na ziemi została przelana krew milionów ludzi. Toczyła się wówczas walka dwóch największych w historii ludzkości reżimów totalitarnych" - tłumaczył.
Zaznaczył, że to, co się tam stało, można bez wątpienia zaliczyć do najstraszniejszych, najokrutniejszych wydarzeń w historii. "Mówiąc o wydarzeniach 28 lutego 1944 r. schylamy głowy przed pamięcią każdej, niewinnie zabitej ofiary" - powiedział Wiktor Juszczenko.
Ukraiński prezydent podkreślił, że jest głęboko przekonany, że "wolny Ukrainiec nie może istnieć bez wolnego Polaka, jak i wolny Polak bez wolnego Ukraińca - tak jak nie może być wolnej Polski bez wolnej Ukrainy i na odwrót".
Ukraińskie środowiska nacjonalistyczne apelowały do Juszczenki, by nie uczestniczył w uroczystościach w Hucie. Oświadczyły, że celem ich organizatorów jest wyłącznie "poniżenie Ukrainy jako państwa i Ukraińców jako narodu".
Nacjonaliści nie zgadzają się z twierdzeniem strony polskiej, że około tysiąca mieszkańców wsi wymordowali bojownicy Ukraińskiej Powstańczej Armii i SS-Galizien. Twierdzą oni, że odpowiedzialność za zbrodnię ponoszą Niemcy, gdyż to oni dowodzili akcją odwetową za zabicie dwóch żołnierzy SS w tej miejscowości.
Tymczasem zdaniem polskich historyków wina Ukraińców nie podlega wątpliwości.
Lech Kaczyński opuścił Lwów po godz. 19.00. Powrót prezydenta zaplanowano początkowo na 17.30, jednak uroczystości w Hucie Pieniackiej się opóźniły. Po nich Lech Kaczyński razem z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką złożył jeszcze wieniec pod pomnikiem ofiar komunizmu w Brodach. Zjadł też z ukraińskim prezydentem lunch.