Ludzie premiera mają dostarczyć szefowi rządu argumentów merytorycznych i przygotować go wizerunkowo. Platforma chce, by debata ze związkowcami była transmitowana przez wszystkie główne stacje telewizyjne.

Reklama

Prace sztabu Tuska ruszyły już w zeszłym tygodniu - gdy stoczniowcy przyjęli propozycję debaty z premierem. Otocznie Tuska potraktowało to priorytetowo. "Premier nie odpuści. Temat stoczni co chwila się pojawia w kampanii, a my musimy tłumaczyć się za zaniedbania innych" - mówi jeden z członków władz PO.

>>>Abp Głódź: Na mszę zapraszam wszystkich

Do spotkania ma dojść w najbliższy piątek lub poniedziałek. Premier wystąpi sam, związkowców - kilku. "Tam musi być sam Tusk. Nikt przecież nie woła na demonstracjach, by przyszedł minister Boni" - tłumaczy osoba z otoczenia premiera.

Reklama

Współpracownicy premiera zapewniają, że Tusk zna się na stoczniach. "Informacje dostaje na bieżąco, zresztą w piątek sporo czasu rozmawiał o tym z Guenterem Verhaugenem" - opowiada osoba z otoczenia premiera.

Na razie nie zapadła decyzja, z iloma stoczniowcami miałby się spotkać Tusk. "Nie wiem, czy związkowców będzie trzech, czy więcej, ilu się będzie czuło na siłach, by zmierzyć się z premierem. Jesteśmy otwarci na każdy wariant" - mówi minister w kancelarii premiera Rafał Grupiński. Także tematyka pojedynku jest jeszcze ustalana. Czy będzie mowa tylko o stoczniach, czy także o kryzysie i bezrobociu? Wiadomo, że obejdzie się bez obietnic i specjalnych ofert dla stoczniowców. "Nie jedziemy tam, by darowywać Niderlandy, to ma być poważna dyskusja" - dodaje Rafał Grupiński.

>>>Czy przesunąć mszę specjalnie dla Tuska?

Reklama

Według polityków PO to właśnie Grupiński oraz doradca premiera ds. wizerunku Igor Ostachowicz mają w szczegółach wypracować strategię debaty i jej oprawę. Trwają prace nad tym, by to spotkanie miało jak największy wydźwięk, nieoficjalnie mówi się o negocjacjach z TVP, by dopuściła do transmisji inne stacje. "Związkowcy zaproponowali, żeby debata odbyła się w gdańskim studiu telewizji publicznej. Ale chodzi o to, żeby wszystkie media miały dostęp" - mówi jedna z osób z otoczenia Tuska. Medialni stratedzy PO zacierają ręce:zainteresowanie transmisją jest tak duże, że debata ma zapewnione nagłośnienie we wszystkich kanałach informacyjnych.

Co na to stoczniowcy? "Nikt się nie kontaktuje z nami, nic nie jest ustalone" - narzeka szef stoczniowej "Solidarności" Roman Gałęzewski. W siedzibie stoczniowej "S" cały czas włączony jest telewizor. "Dwie minuty temu była konferencja prasowa ministra Grasia i była mowa o doproszeniu na debatę jakichś innych związków" - relacjonuje zdenerwowany wiceszef stoczniowej "Solidarności" Karol Guzikieiwcz.

>>>Protest w Gdańsku będzie sześć razy większy

W stoczni działają cztery związki: "Solidarność", OPZZ i jeszcze dwa mniejsze. "Od OPZZ wiemy, że oni nie ubiegali się o występowanie w tej debacie. Więc kto? Jeśli rząd planuje debatę z jakimiś innymi związkami, to bez nas. Jak ktoś umawia się na mecz piłki nożnej, to nie gra w kosza" - grozi wycofaniem się z debaty Roman Gałęzewski.