Kilka dni temu MON ogłosił, że zwalnia ze stanowisk ośmiu generałów a na ich miejsce wprowadza nowych. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, najprawdopodobniej w poniedziałek dojdzie do kolejnych roszad na wysokim szczeblu. "Nie wiem, czy w poniedziałek będą wyznaczani kolejni oficerowie, jak minister podpisze decyzje, to je ogłosimy" - tyle tylko mówi rzecznik MON Robert Rochowicz.

Reklama

Szefem sztabu w dowództwie Wojsk Lądowych ma zostać zaufany oficer Klicha z Krakowa - generał Edward Gruszka, obecnie dowódca krakowskiego korpusu. Byłby to już kolejny desant generała z miasta, w którym mieszka minister, na eksponowane stanowisko w wojsku. Niedawno polskim przedstawicielem przy NATO w Brukseli został inny krakowski oficer - generał Mieczysław Bieniek.

Nowi ludzie mają też przyjść do dowództwa Wojsk Lądowych na stanowiska zastępcy szefa sztabu i szefa szkolenia. MON chce też wymienić dowódców dywizji w Szczecinie, Żaganiu i Elblągu. To ostatnie stanowisko najprawdopodobniej obejmie gen. Bogusław Samol. Czemu mają służyć te roszady? "Chodzi o to, aby obecnego dowódcę Wojsk Lądowych generała Skrzypczaka otoczyć ludźmi, którzy uniemożliwią mu sprawowanie funkcji" - oburza się szef BBN Aleksander Szczygło. Jego zdaniem do dowództwa przyjdą ludzie, którzy się do powierzanych im zadań nie nadają.

Według naszych rozmówców ma to być przygrywka do zmiany na najwyższym szczeblu – dowódcy Wojsk Lądowych. Jesienią generałowi Waldemarowi Skrzypczakowi kończy się bowiem pierwsza kadencja. Jak ustaliliśmy, MON już zabiega w BBN o poparcie przez prezydenta kandydatury generała Buka. Na zmianę na tym stanowisku Lech Kaczyński może się jednak nie zgodzić, bo Skrzypczak jest ceniony za fachowość, posiadane doświadczenie i styl dowodzenia. I to zarówno przez osoby związane z PiS jak i z SLD. "To generał z charyzmą" - uważa Szczygło. "To jedyny żołnierz, który w pełni rozumie i zna potrzeby Wojsk Lądowych. Przeszedł wszystkie szczeble dowodzenia: od dowódcy plutonu do dowódcy dywizji, dowodził w Iraku" - mówi gen. Witold Szymański, szef gabinetu ministra Jerzego Szmajdzińskiego (SLD).

Reklama

Do zmian kadrowych ma także dojść m.in. w Siłach Powietrznych. Jak ustaliliśmy, dokonuje się ich bez wiedzy dowódców Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej."Za ministra Szmajdzińskiego takie zmiany zawsze były uzgadniane z dowódcami, szefem sztabu generalnego i dyrektorem Departamentu Kadr w MON" - twierdzi Szymański. "Jeśli dowódcy o nich nie wiedzą, to źle się dzieje. To oni powinni proponować kandydatów" - mówi były wiceminister obrony Stanisław Koziej. Szymański uważa, że obecny szef departamentu kadr w MON gen. Janusz Bojarski, absolwent Wojskowej Akademii Politycznej, pracownik instytucji centralnych, a potem WSI, nie zna się na polityce kadrowej.

Rzecznik MON twierdzi, że zmiany kadrowe są "naturalne". "Trzeba udrożnić system awansowania. Oficerowie z linii muszą trochę popracować w sztabach, a oficerowie ze sztabów w linii" - mówi Rochowicz.