Pismo z funduszu trafiło właśnie do szpitali. Od lipca to właśnie on, a nie jak dotąd Ministerstwo Zdrowia, będzie finansował przeszczepy rogówki, nerki, trzustki i szpiku kostnego.Przejęcie finansowania transplantologii przez fundusz to skutek kryzysu i wywołanego nim poszukiwania oszczędności we wszystkich resortach, jakie zarządził premier Donald Tusk. Minister Ewa Kopacz przerzuciła wykonywanie części przeszczepów do funduszu, by zaoszczędzić 52 mln zł.

Reklama

>>>Plan B ma ocalić kulejącą służbę zdrowia

Co zamierza NFZ? Zaniżyć wyceny procedur, zlikwidować finansowanie dodatkowych operacji, jakich wymaga część chorych, i zabrać pieniądze na opiekę nad dawcami narządów. "Wiem już, że za każdy przeszczep nerek NFZ zapłaci mniej niż dotychczas ministerstwo. Zamiast 49 tys. zł, tylko 45 tys." - mówi prof. Magdalena Durlik z Kliniki Medycyny Transplantacyjnej w Warszawie. "Szpitale nie mogą dopłacać do operacji, więc przy takich cenach przeszczepy przestaną się odbywać" - alarmuje prof. Andrzej Chmura ze Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie.

Przy przeszczepach krwi pępowinowej NFZ przewiduje jedynie takie operacje, w których podaje się jedną jednostkę krwi. "A przecież od lat przeprowadza się zabiegi, w których używa się dwóch, trzech jednostek" - mówi prof. Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii. Za każdą dodatkową jednostkę szpital będzie musiał dopłacić ok. 15 tys euro.

Reklama

NFZ nie zamierza też kontynuować dotychczasowej zasady, że za leczenie chorych, których organizm odrzuca przeszczep i którzy wymagają znacznie droższych leków, płaci się 10 tys. zł więcej niż przy standardowej operacji. "Szpitale będą unikać wykonywania deficytowych przeszczepów" - mówi prof. Durlik.

Na tym nie koniec. W projekcie NFZ ograniczono liczbę chorych uprawnionych do przeszczepu szpiku kostnego. "Zupełnie zapomniano o dzieciach, które wymagają przeszczepu od dawcy częściowo niezgodnego, oraz o tych, które wymagają przeszczepów z powodów innych niż nowotwory. A jest ich całkiem sporo" - mówi onkolog prof. Alicja Chybicka z Kliniki Transplantacji i Onkologii Dziecięcej we Wrocławiu. Problem mają specjaliści od przeszczepów wątroby u dzieci. "NFZ zapomniał, że te przeszczepy są droższe niż u dorosłych" - mówią.

Marek Balicki, minister zdrowia w rządzie SLD, twierdzi, że obawy lekarzy są uzasadnione, tym bardziej, że z powodu kryzysu wpływy ze składek na NFZ są niższe, niż planowano. "W ogóle nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka będzie kondycja funduszu za pół roku. Powinniśmy zachować mechanizmy osłonowe w tej szczególnie wrażliwej dziedzinie. To znaczy pozostawić finansowanie przeszczepów z budżetu" - mówi były minister zdrowia.

Reklama

>>>Kopacz jak Kurski: Też powalczy o Brukselę

Lekarze wysyłają do Ministerstwa Zdrowia i NFZ protesty. Ich zdaniem grozi nam całkowita zapaść w transplantologii.

Do kwietnia w Polsce wykonano 326 przeszczepów. Jeśli projekt NFZ wejdzie w życie, w wielu placówkach operacje te od połowy roku mogą się w ogóle nie odbywać, bo nie będą opłacalne.Obecnie na przeszczep czeka 1951 osób.