23-letnia Basia Kondracka jest studentką UW. Cztery lata temu zdiagnozowanu u niej raka węzłów chłonnych, zwanego też ziarnicą. Od tego czasu przeszła kilka zabiegów chemioterapii i dwa autoprzeszczepy (z własnych komórek macierzystych). Oba się nie przyjęły. Obecnie jedyną szansą Basi jest przeszczep szpiku kostnego od niespokrewnionego dawcy.

Reklama

Dlatego jej przyjaciele i bliscy organizują akcję, w których poszukują dawcy dla Basi. Każdy, kto poświęci 5 minut na wypełnienie formularza i oddanie zaledwie 4 ml krwi może uratować życie Basi, ale także każdej chorej na ziarnicę, czy białaczkę osobie, ponieważ bazy dawców mają charakter międzynarodowy i otwarty.

"<Dzień Dawcy> jest doskonałą okazją dla tych, którzy do tej pory wahali się, czy zgłosić się do bazy dawców szpiku i napotykali różne przeszkody, np. administracyjne. Wśród wolontariuszy znajdą się osoby, które oddały swój szpik potrzebującym i z pewnością odpowiedzą na wszystkie pytania" - mówi Paweł Gławiński, jeden z koordynatorów akcji na UW.

Sam przeszczep nie jest skomplikowany. Istnieją dwie metody zabiegu: pierwsza, czyli pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej, jest stosowana w około 80 proc. wypadków w Polsce i na świecie, druga to pobranie szpiku z talerza kości biodrowej. W pierwszym przypadku nie trzeba być nawet hospitalizowanym. Cały zabieg trwa maksymalnie 4 godziny, a ilość pobranego płynu to mniej niż puszka Coca-Coli. Po kilku godzinach odpoczynku można już normalnie funkcjonować, nie odczuwając praktycznie żadnych skutków ubocznych. W drugim przypadku dawca trafia do szpitala na dwa dni, zabieg trwa godzinę i jest wykonywany pod narkozą.

Niestety, w Polsce wciąż niewiele osób rejestruje się jako potencjalni dawcy. W naszym kraju chętnych do przeszczepu jest tylko ok. 80 tys. osób. Dla porównania w Niemczech, państwie o dwukrotnie wyższej populacji, jest blisko 50 razy więcej (ponad 3,7 mln) potencjalnych dawców.

"Dlaczego ludzie nie chcą się rejestrować jako potencjalni dawcy? Przede wszystkim wynika to z niewiedzy. Większość osób, które chcą pomóc innym boi się, że ratując komuś życie, narażają swoje. Istnieje stereotyp związany z oddaniem szpiku kostnego: duża strzykawka, zastrzyk w kręgosłup i paraliż. Tymczasem jest to nieprawda" - mówią przedstawiciele Fundakcji DKMS, która pomaga szukać dawców komórek macierzystych w Niemczech i Polsce.

"Generalnie obserwujemy jedno - kiedy zostają obalone wszelkie mity związane z zostaniem potencjalnym dawcą, rejestruje się każdy, kto tym dawcą może zostać" - dodają członkowie Fundacji.Do uczestnictwa w akcji zachęcają wolontariusze. "Nie ma co się zastanawiać, bo własciwie nie ma nad czym. Nie licząc tego, że aby zostać dawcą trzeba być zdrowym, nie ma argumentów przeciw. Niemal zerowym wysiłkiem własnym można podarować komuś życie. Prawdopodobieństwo tego jest małe, ale to tylko powinno nas dopingować, żeby jak najwięcej ludzi przyszło" - mówi Anna Lentowicz, jedna z wolontariuszek dzisiejszego Dnia Dawcy.

Także ona musi walczyć z nieświadomością i ignorancją wielu ludzi, którym proponuje zarejestrowanie się w bazie dawców. "Jedni zastanawiają się, w co się jutro ubrać, inni, czy wpadniesz jutro i uratujesz im życie" - mówi ironicznie. Basia właśnie poszła do szpitala na kolejną chemioterapię. Jednak z każdą wizytą w szpitalu jej przyjaciele mają nadzieję, że będzie to ostatnia chemioterapia, a Basia znajdzie dawcę i będzie mogła wrócić do nich i skończyć studia. Kolejna szansa już dziś.