"Mogę powiedzieć, że wpłynęła opinia biegłego psychologa" - ucina Robert Majewski, szef wydziału zwalczania przestępczości zorganizowanej w Warszawie.
>>>Papała zginął przez przestępców w mundurach
Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej opinia jest miażdżąca dla świadka, którego zeznania zaprowadziły za kratki polonijnego biznesmena Edwarda Mazura. Opinia ma kolosalne znacznie, gdyż chodzi o kluczowe dla sprawy zeznania, które złożył skruszony gangster Artur Zirajewski ps. Iwan. W latach 90. był członkiem trójmiejskiego klubu płatnych zabójców. Po wpadce nawiązał współpracę z wymiarem sprawiedliwości. Najbardziej sensacyjnie brzmiała jego opowieść o zleceniu przez bogatego biznesmena zabójstwa "ważnego psa z Warszawy".
>>>Czuma zapytał Clinton o Mazura
"Twierdził, że był świadkiem spotkań w trójmiejskich restauracjach Mazura z bossami świata przestępczego, m.in ze <Słowikiem> i <Nikosiem>" - tłumaczy oficer policji.
Dla prowadzących sprawę prokuratora Jerzego Mierzewskiego i oficer Małgorzaty Wierchowicz płatny zabójca stał się wtedy bezcenny. Był jedynym świadkiem, który złożył zeznania do protokołu potwierdzające ich wcześniejsze operacyjne ustalenia.
"Mazur był jedną z ostatnich osób, która Papałę widziała żywego. Prowadził liczne, nieprzejrzyste interesy w Polsce już od lat 70. Śledczy dostali wcześniej sygnały, że Papała zginął, gdyż zagroził interesom Mazura prowadzonym wspólnie z wierchuszką SB. A Zirajewski dostarczył im dowodu" - mówi nasz rozmówca.
Na podstawie tych zeznań w 2002 r. śledczy wydali decyzję o zatrzymaniu biznesmena, znajomego wielu polityków. Zirajewski wśród okazanych mu mężczyzn wskazał właśnie Mazura jako osobę zlecającą zabicie "psa". Śledczy wypuścili jednak biznesmena, nie stawiając mu zarzutów. Później przez lata tę decyzję badała prokuratura, sprawdzając, czy śledczy nie ulegli presji polityków.
Przez kolejne lata śledczy starali się o rozpoczęcie wobec Mazura procedury ekstradycyjnej. Ostatecznie udało się to w 2007 r., gdy FBI zatrzymało biznesmena w jego posiadłości na przedmieściach Chicago. Na decyzję sędziego Mazur oczekiwał w celi dla niebezpiecznych przestępców w więzieniu w centrum Chicago.
"Pan Mazur może wyjść na wolność. Jest biznesmenem o nieposzlakowanej opinii, którego oskarżono na podstawie niewiarygodnych zeznań polskiego gangstera, który w ich składaniu ma interes" - uzasadniał w lipcu 2007 r. swoją decyzję sędzia Arlander Keys.
Amerykaninowi chodziło np. o finansowo korzystną dla Zirajewskiego współpracę z policją i pomoc w uzyskaniu łagodniejszego wyroku. Zmiażdżył także okazanie, podczas którego Zirajewski rozpoznał Mazura jako rozmówcę "Słowika" i "Nikosia". Jako jedyny z pokazanych mu mężczyzn biznesmen był charakterystycznie ubrany - na czerwono. Analizował także kolejne zeznania składane przez Zirajewskiego, które z biegiem czasu wzbogacały się o różne szczegóły. Uznał, że zachodzi podejrzenie manipulacji. Mimo tej druzgocącej opinii sprawa nie została odebrana prokuratorowi Mierzewskiemu i oficer Wierchowicz.
"Zabrakło jednak odwagi w odsunięciu starych szefów grupy. Chyba nikt nie może sobie na to pozwolić, gdyż politycy krzyczeliby o ukręceniu sprawy" - komentuje oficer CBŚ.
Wkrótce osiągnięcia 11 lat śledztwa oceni sąd. Trafi tam akt oskarżenia m.in. wobec "Słowika" podejrzanego o udział w zabójstwie Papały. Prokuratura zapowiada także kolejną próbę ekstradycji Mazura.