Rozmowy o zasadach stacjonowania wojsk USA (SOFA) powinny być już na finiszu. To warunek, aby zgodnie z umową zawartą w sierpniu 2008 r. przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego i ówczesną sekretarz stanu Condoleezzę Rice jeszcze w tym roku w Wesołej pod Warszawą stanęły patrioty. Porozumienie musi ratyfikować Sejm. Potem amerykańscy wojskowi potrzebują 90 dni na przeniesienie rakiet z bazy w Niemczech do Polski.
>>>Decyzji nie ma, ale tarczę przygotowują
Jednak na finał rozmów wcale się nie zanosi. "Nie ma potrzeby natychmiastowego zakończenia rozmów. Bardzo nam zależy, aby wynegocjowana umowa, która będzie obowiązywać przez dziesięciolecia, zawierała takie regulacje, do których już nie trzeba będzie powracać" - mówi DZIENNIKOWI Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ.
>>>Dostaniemy patrioty, ale nieuzbrojone
W połowie lipca na kolejną rundę rozmów w sprawie zasad SOFA leci do Waszyngtonu wiceszef MON Stanisław Komorowski. Do niedawna zapewniał, że ta rozmowa zakończy rokowania. Teraz daje do zrozumienia, że to mało prawdopodobne. "Nie będę wróżył z fusów, jaki będzie wynik spotkań" - przyznaje Komorowski.
Skąd ta ostrożność? Z naszych informacji wynika, że warunki przedstawione przez USA przypominają te, które Waszyngton narzucił po wojnie Niemcom i Japończykom przy tworzeniu w tych krajach swoich baz. Amerykanie nie zgadzają się np., aby polskie sądy karały ich żołnierzy za przestępstwa kryminalne popełnione poza służbą, nie chcą też płacić podatku VAT od usług zamówionych na potrzeby bazy w naszym kraju. "Nie zgodzimy się na warunki, które mogłyby być dla Polski niekorzystne" - twierdzi Komorowski.
Jednak prawdziwy powód impasu może być poważniejszy. Nasi dyplomaci przyznają, że Waszyngton wcale nie jest zainteresowany szybkim porozumieniem z Polską - nie tylko w sprawie bazy patriotów, ale też tarczy antyrakietowej w Redzikowie.
Dlaczego? Barack Obama woli poczekać przynajmniej do grudnia, kiedy ma zostać zawarte z Rosją porozumienie START. A także zobaczyć, czy uda się pokojowo rozwiązać spór z Iranem.Rozlokowanie amerykańskich żołnierzy w Polsce Moskwa i Teheran mogłyby uznać za prowokację.
"Wątpię, aby w tym roku patrioty trafiły do Polski. Dla Amerykanów stawka rozmów z Rosjanami jest w tej chwili bardzo duża" - przyznaje Witold Waszczykowski, wiceszef BBN. Ale jego zdaniem w dużym stopniu wina leży po polskiej stronie. "Rząd nie przeprowadził w Sejmie ratyfikacji umowy o bazie tarczy antyrakietowej, nie uzgodnił zasad SOFA. Tym samym dał Amerykanom do ręki kartę przetargową w rozmowach z Rosja i Iranem. Obama ma teraz poczucie, że tak naprawdę nie ma żadnych zobowiązań wobec rządu Donalda Tuska" - tłumaczy Waszczykowski.