Tomasz Kuzia: Na koncercie U2 publiczność utworzyła wielką biało-czerwoną flagę. Dosłownie cały stadion był biało-czerwony. Wokalista zapytał ludzi, jak potrafili się tak zorganizować. Sam wziął małą flagę z napisem "Solidarność", rozłożył ją i dumnie uniósł, a potem zawiesił na perkusji - w centralnym miejscu sceny. I tak dochodzimy do wniosku, że największym miłośnikiem "Solidarności" był wczoraj w naszym kraju... Bono.

Reklama

Marek Migalski*: Nie zgodziłbym się z tą opinią. Na przykład ja należę do grupy ludzi, którzy są miłośnikami "Solidarności" i uważają, że ważne jest, co inni ludzie robili przed 30 i 20 laty. Myślę, że takich osób jest dużo, pomimo podziałów, które się potem utworzyły.

>>>Polska flaga Chorzów 2009. Zobacz wideo!

Ale Bono wyglądał na autentycznie zafascynowanego...
Jego gest na pewno był fajny. To złożenie hołdu temu ruchowi. Trzeba jednak pamiętać, że Zachód wie o nas mniej więcej tyle, co my o Zachodzie. Myśli kalkami i pewnymi schematami. Na szczęście "Solidarność" traktowana jest jako najlepszy towar eksportowy, jaki Polska kiedykolwiek wyprodukowała. Dla Bono taka reakcja jest więc oczywista i naturalna, bo on nie musi wiedzieć o podziałach w "Solidarności", o tym, co Lech Wałęsa robił w latach 70.

Dlaczego on widzi coś, o czym my dawno już zapomnieliśmy.
Na Zachodzie zachował się ten prawdziwy, bo to jest właśnie prawdziwy, obraz tego ruchu, jako szlachetnego, demokratycznego i wyzwoleńczego. Dobrze, gdybyśmy pamiętali o takim właśnie obrazie "Solidarności". Ale prawda jest taka, że im bliżej jest się obrazu, to tym bardziej się on zamazuje. A my... jesteśmy wręcz częścią tego obrazu. I dlatego mamy prawo widzieć wszystko w inaczej niż na Zachodzie. Cieszę się, że zobaczyliśmy wczoraj siebie oczami obcokrajowca i to w najlepszym tego słowa znaczeniu. Bo od czasu do czasu powinniśmy dostrzegać w sobie rzeczy pozytywne i piękne.

*Marek Migalski - europoseł PiS, politolog