Będzie lepiej w zdrowiu? Słuchając partii widać, że to chyba najtrudniejszy temat. Bo co można obiecać, jak sytuacja jest kiepska, a dosypywanie pieniędzy do zdrowotnego worka bez dna niewiele poprawiło. PiS zwiększył finansowanie systemu lecznictwa- choć w mniejszym stopniu niż się tym chwali (wzrost trzeba liczyć od procenta PKB, a ten nie jest tak duży, jak mówią politycy partii rządzącej, którzy operują kwotami nominalnymi). A jednak nie przełożyło się to na poprawę sytuacji pacjentów: jeżeli świadczyć o tym miałoby skrócenie kolejek do lekarzy albo wydłużenie długości życia. Nawet zniesienie limitów do specjalistów nie przyniosło spodziewanego rezultatu, czyli krótszego czasu oczekiwania na wizytę (oprócz zaćmy i endoprotezoplastyki).
Darmowe znieczulenie po raz drugi
Dlatego Koalicja Obywatelska ogłaszając swoje pomysły wrzuca kilka haseł, które bardziej mają trafić do emocji, niż być przedstawieniem konkretnego planu zmian. Realna jest jedna propozycja: powrót do programu in vitro finansowanego z publicznych pieniędzy. Sprawdził się on już za poprzednich rządów Platformy: kiedy dzięki niemu urodziło się 22 tys. dzieci. Teraz politycy KO deklarują 500 mln zł na ten cel. Jednak kolejne pomysły - również kierowane do kobiet- trudno uznać za faktyczną receptę na poprawę ich sytuacji. Wprowadzenie bezpłatnego znieczulenie przy porodzie, które zapowiada Donald Tusk? Przecież to świadczenie już jest nieodpłatne, bo płaci za nie NFZ.
Ba, warto przypomnieć, że wprowadzał je sam Bartosz Arłukowicz, czyli minister zdrowia za czasów rządów Platformy. I chwała mu za to. Znieczulenie jako świadczenie, jest wyceniane osobno i może być podane kobiecie, jeżeli tylko tak sobie życzy. PiS tego nie zmienił. Problem jest jeden - i to nie zależny od partii, która akurat będzie rządzić - znieczulenie otrzymuje mniej niż jedna piąta rodzących. Bo Polek poród nie boli? Nic podobnego. Po prostu nie ma lekarzy, a konkretnie anestezjologów, którzy mogą wykonywać taką procedurę.
Kolejny pomysł KO: bezpłatne badania prenatalne. "To polska kobieta zdecyduje o swoim macierzyństwie" - mówi PO. I znów – one również są już finansowane z publicznej kasy. A może KO chce poszerzyć ich listę? Tego już nie doprecyzowano.
Propozycje w zdrowiu dotyczyły głównie kobiet - KO chce także znieść recepty na antykoncepcje awaryjną (czyli na tzw. pigułkę dzień po). Jej przedstawiciele zapowiadają również wprowadzenie łatwego w obsłudze i czytelnego systemu rezerwacji wizyt (sms-y, maile) na kształt tego funkcjonującego w systemie prywatnym. „W ten sposób ograniczymy liczbę nieodbytych wizyt, a tym samym skrócimy kolejki” - deklarowali przedstawiciele KO w trakcie konwencji. To jednak - gwoli sprawiedliwości - pomysł, nad którym powoli pracują kolejne rządy. Również obietnica bonu na profilaktykę i przywrócenie opieki dentystycznej w szkole - to świetna idea. Ale popierana przez polityków niezależnie od formacji politycznej. Za to żadnej nie udało się tego wprowadzić.
KO w trakcie sobotniej konwencji akcentowała właśnie te zmiany, na których mają zyskać kobiety. I sam kierunek jest słuszny - być może to właśnie ich głosy przesądzą o wyniku październikowych wyborów. Ale, żeby zapowiedzi przekonały je do oddania głosu na KO, muszą być bardziej precyzyjne, a przede wszystkim powinny budować wrażenie nowości .
Można przeprowadzić kombinacje
Prawda jest jednak taka, że PiS ewidentnie też nie ma żadnego pomysłu na zdrowie. Darmowe leki dla 65 latków i dzieci? Super. Leki są drogie. Ale prawda jest taka, że nie rozwiązuje to systemowo tego problemu. Polacy wydają na ten cel niemal najwięcej w Europie. A to rozwiązanie niewiele zmieni.
Kolejny pomysł to chyba postawienie na profilaktykę. Choć trudno jasno wywnioskować co dokładnie prezes PiS miał na myśli mówiąc „…pozwolę sobie na taki pomysł. Może on jest niewłaściwy, może jest nierealny, nie jestem w końcu specjalistą od tej dziedziny. Ale na różne dobre pomysły ze strony Ministerstwa Sportu trochę brakuje środków. Środki na służbę zdrowia będą gwałtownie zwiększane, a profilaktyka jest niesłychanie wręcz ważną dziedziną, żeby nie tylko leczyć, ale i zapobiegać chorobom. Nie chcę wyprowadzać z równowagi przedstawicieli służby zdrowia, ale czy tutaj nie można byłoby przeprowadzić różnych kombinacji?” . Deklaracja “kombinacji” w jakimkolwiek obszarze nie budzi zaufania. A już tym bardziej w zdrowiu. Jako pacjentka oczekiwałabym przejrzystej jasnej ścieżki opieki medycznej. A nie kombinowania, na które już teraz jesteśmy – jako pacjenci- skazani.