Jak powiedział adwokat, w zawiadomieniu zarzucono możliwość popełnienia przez interweniujących policjantów przestępstw z art. 231 Kodeksu karnego - przekroczenia uprawnień, art. 189 Kk - bezprawnego pozbawienie wolności i art. 222 Kk czyli naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego.
Zawiadomienie do prokuratury dotyczy wydarzenia w Otwocku, gdzie we wtorek odbywało się spotkanie wyborcze premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami. Funkcjonariusze interweniowali wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej, na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych, widać, jak posłanka KO jest wprowadzana do policyjnego auta.
Oświadczenie policji
Stołeczna policja oświadczyła, że funkcjonariusze interweniujący wobec posłanki KO, nie mieli świadomości, że mają do czynienia z parlamentarzystką. "Policjanci, podejmując interwencję w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z panią poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - podkreśliła Komenda Stołeczna Policji w mediach społecznościowych. Szef MSWiA Mariusz Kamiński, odnosząc się do interwencji, mówił w środę w radiu Zet, że policja działa w granicach prawa, w oparciu o przepisy prawa. Tak było w mojej opinii, w tym przypadku. Na ten moment nie widzę podstaw do tego, aby wyciągać konsekwencji wobec policjantów - podkreślił Kamiński.
Policja publikuje nagranie
W środę stołeczna policja opublikowała na Twitterze nagranie, na którym widać interwencję wobec posłanki Gajewskiej. Na udostępnionym filmie policjanci podchodzą do mówiącej przez megafon posłanki. Funkcjonariusz informuje ją, że interwencja ma związek z podejrzeniem popełnienia wykroczenia z art. 51 KW (zakłócenie porządku publicznego). Proszę o okazanie dokumentu tożsamości policjantom. Nie można używać urządzeń nagłaśniających, gdy nie ma zgłoszonego zgromadzenia - mówi na filmie policjant.
Następnie proszą, by przeszła na bok i prowadzą ją w kierunku radiowozu. Jestem posłem - mówi kobieta. Co ja zrobiłam złego? - pyta. Przy radiowozie powtarza, że oświadczyła, że jest posłem. Pokaże nam pani legitymację - powtarza policjant. Wokół słychać głosy, potwierdzające, że jest posłanką.
Co stało się w radiowozie?
W radiowozie policjanci jeszcze raz proszą o okazanie dokumentu tożsamości. Dowódca funkcjonariuszy pyta, czy jest posłanką, a gdy Kinga Gajewska potwierdza, prosi o pokazanie legitymacji. Chciałam, tylko mnie trzymaliście za ręce - odpowiada. Wielokrotnie mówiłam, że jestem posłanką. Potwierdził to także poseł Zalewski - dodaje. Policjanci powtarzają, żeby pokazała im legitymację poselską. Pouczajcie panią, dopóki nie pokaże legitymacji poselskiej. Gdyby pani pokazała legitymację, policjanci odstąpiliby - wyjaśnia dowódca.
Ostatecznie posłanka Gajewska pokazuje policjantom legitymację poselską w telefonie, w aplikacji mObywatel. Co to jest? - pyta policjant. Posłanka wyjaśnia, że jest to legitymacja poselska, która od miesiąca jest dostępna w aplikacji mObywatel. Dowódca wydaje polecenie, żeby policjanci spisali dane Gajewskiej, że jest posłanką i napisali, że dopiero teraz pokazała legitymację. Jednocześnie informuje ją, że nie jest zatrzymana. Film kończy się, gdy posłanka wysiada z radiowozu.
autor: Mateusz Mikowski