Zdaniem wielu prawników zaproponowane przez głowę państwa zmiany mają tylko jeden cel – wzmocnienie pozycji tzw. nowych sędziów SN, którzy zostali powołani na wniosek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa.

Dzięki obniżeniu kworum potrzebnego do podjęcia uchwały przez pełen skład SN, skład połączonych izb, jak też skład pełnej izby tzw. nowi sędziowie mogliby narzucać pozostałym wiążące poglądy prawne – uważa Jarosław Matras, zaliczany do grona tzw. starych sędziów Sądu Najwyższego. Tak zwani nowi sędziowie mają już obecnie przewagę liczebną w SN.

Reklama

Propozycje prezydenta budzą konsternację również z powodu pośpiechu, jaki towarzyszy ich wprowadzaniu. Projekt datowany jest na 6 listopada. Tego samego dnia członkowie kolegium SN, które musi zaopiniować zmiany, dowiedzieli się, że mają się spotkać w tym celu już następnego dnia. Dlatego też siedmiu z nich wystosowało do I prezes SN pismo, w którym odmówiło udziału w spotkaniu. A to oznacza, że na wczorajszym kolegium nie było wystarczającego kworum pozwalającego zaopiniować przedstawiony przez prezydenta projekt. Zdaniem sędziego Matrasa, który również odmówił uczestnictwa, w takiej sytuacji zmiany nie powinny wejść w życie. Ustawa o Sądzie Najwyższym stanowi bowiem, że prezydent określi regulamin SN w drodze rozporządzenia, ale dopiero po zasięgnięciu opinii kolegium SN.

Sygnatariusze pisma do I prezes SN podkreślili również, że zawarta w projekcie zmiana dotycząca kworum potrzebnego do podejmowania uchwał należy do materii ustawowej, a nie regulaminowej. Ich zdaniem to oznacza, że prezydent w ogóle nie może samodzielnie dokonywać w tym zakresie zmian.

Ekspresowe tempo prac ma zapewne związek z tym, że dokument, aby wszedł w życie, musi uzyskać kontrasygnatę premiera, którym nadal jest Mateusz Morawiecki. Nowy premier zapewne nie będzie skłonny poprzeć propozycji prezydenta.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU DGP>>>