Przypomnijmy, że w piątek prezydent Andrzej Duda na Kanale Zero udzielił obszernego wywiadu. Głowa państwa pytana była m.in. o to, czy Ukraina odzyska Krym. Duda odpowiedział, że nie wie, ale zaznaczył, że wierzy w to, że odzyska Donieck i Ługańsk.

Reklama

Następnie prezydent Andrzej Duda podkreślił, że półwysep Krymski jest "szczególny również ze względów historycznych". Ponieważ w istocie jeżeli popatrzymy historycznie, to przez więcej czasu był w gestii Rosji - kontynuował.

Duda tłumaczył się ze swojej wypowiedzi

Te słowa były krytykowane w Polsce. W sobotę prezydent w mediach społecznościowych napisał, że jego "działania i stanowisko w sprawie rosyjskiej brutalnej agresji na Ukrainę były i są od pierwszego dnia jednoznaczne".

"Rosja łamie prawo międzynarodowe, jest agresorem i okupantem. Napaść rosyjska na Ukrainę i okupacja międzynarodowo uznanych terytoriów Ukrainy, w tym Krymu, to zbrodnia" - dodał.

Zagraniczna prasa o słowach Dudy

Wypowiedź Dudy doczekała się także komentarzy z zagranicznych mediów. "PiS nie radzi sobie z utratą władzy. Ma to wpływ nawet na poparcie dla Ukrainy. Prezydent stał się partyjnym wojownikiem" - napisał Peter Sturm komentator "Frankfurter Allgemeine Zeitung", cytowany przez portal dw.com.

"Przez zaanektowany przez Rosję z pogwałceniem prawa międzynarodowego Półwysep Krymski, nie przebiega obecnie linia frontu lądowego między ukraińskimi a rosyjskimi siłami zbrojnymi. Z tego punktu widzenia Władimir Putin może na razie być pewny swojego wojennego łupu. Nie jest jednak pewne czy ta sytuacja nie zmieni się w przyszłości wskutek działań militarnych. Do tej części wypowiedzi polskiego prezydenta Andrzeja Dudy nie powinno się mieć zastrzeżeń" - dodał dziennikarz.

Następnie komentator podkreślił, że słowa Dudy dot. Krymu można wyjaśnić tylko "wojną w polityce wewnętrznej".

Reklama

Sikorski w Brukseli. Odpowiada na pytania dot. słów Dudy

Minister spraw zagranicznych w sobotę podczas spotkania z dziennikarzami w Brukseli pytany był m.in. o słowa Dudy.

Każdemu się zdarza pomylić. Wydaje mi się, że sympatia prezydenta Dudy wobec Ukrainy nie podlega wątpliwości - mówił Radosław Sikorski.

To są zawsze trudne kwestie jeśli chodzi o historyczne analogie, no ale mamy międzynarodowo uznane granice w Europie. Dwie wojny światowe po to, aby ustanowić zasadę, że nie zmieniamy granic międzynarodowych siłą. Bo wszystkie, wszystkie granice w Europie są wynikiem sztucznych, historycznych, hipotetycznych wydarzeń. Gdybyśmy je zaczęli zmieniać, byłby to przepis na walkę wszystkich ze wszystkimi - kontynuował minister spraw zagranicznych.