Robert Mazurek zapytał Przemysława Czarnka o słowa widzów Kanału Zero. Widzowie określali ministra słowami "chamstwo", "pogarda", "buta". - Nasz widz, pan mecenas Marcin Ostrowski napisał: jak można pogodzić bycie profesorem uniwersytetu, na dodatek uniwersytetu katolickiego, z byciem najwi ększym chamem polskiej polityki? - pytał Mazurek.

Reklama

Jeśli dla pana mecenasa mówienie prawdy jest chamstwem, to jestem chamem. Po prostu mówię prawdę. Przekazuję swoje poglądy na różne tematy i nie owijam w bawełnę. Wydaje mi się, że w życiu chrześcijanina należy mówić prawdę, nie unikać trudnych sytuacji i nie unikać komentowania sytuacji, które na pozór mogłyby wywołać jakieś kontrowersje czy problemy prawne, tak jak wywołały - tłumaczył Czarnek.

"Pogarda", "buta", "chamstwo"? "Poproszę o przykłady"

Na pytanie o wypowiedzi, które wywołały komentarze internautów o "pogardzie", "bucie" i "chamstwie", Czarnek poprosił o przykłady. - Jeśli państwo macie przykłady takiej pogardy czy chamstwa, to chętnie wyjaśnię, dlaczego zachowałem się tak albo inaczej, a jeśli rzeczywiście będą takie przykłady to chętnie przeproszę - mówił były minister.

Reklama

Mazurek posłużył się przykładem komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych i rozmowy z przewodniczącym Dariuszem Jońskim podczas wysłuchania biegłego, byłego przewodniczącego PKW Wojciecha Hermelińskiego. - Mówił nieprawdę jako ekspert ds. prawa - powiedział Czarnek.

Reklama

Mazurek przypomniał, że Czarnek przerywał i pokrzykiwał na eksperta. - Pan nie był wygranym tej konfrontacji - mówił Mazurek. Czarnek odparł, że "otrzymał mnóstwo telefonów i SMS-ów ze zdaniami przeciwnymi". - Jeżeli obraźliwe jest zadanie pytań biegłemu z zakresu prawa, o podstawy prawne, a biegły twierdzi, że ma rację, a następnie czyta w konstytucji, że niestety racji nie ma, to co w tym jest chamskiego? - pytał Czarnek. - Chamskie, szanowni państwo, jest to, że ktoś się podaje za biegłego., wygłasza opinie polityczne, a nie do tego został powołany, a następnie wygłasza fundamentalne bzdury. Nie można nie przycisnąć biegłego, który opowiada bzdury!

"Jestem jaki jestem. Jestem po prostu prawdziwy"

Na to Mazurek zapytał o przekazywanie treści konserwatywnych w sposób mniej konfrontacyjny. - Pewnie można w inny sposób niż ja przekazuję, ale powtarzam: stu dwudziestu jeden tysiącom sześciuset osiemdziesięciu ośmiu osobom, zamieszkującym połowę województwa lubelskiego to się jednak podoba, bo zagłosowali za mną - odparł Czarnek.

- Jestem jaki jestem. Jestem po prostu prawdziwy. Tak mi się wydaje. Nie ukrywam swojego charakteru i swojego sposobu bycia, a także swoich poglądów na rzeczywistość. Mam świadomość, że to się nie podoba wielu. Choć nie czytam komentarzy (…), bo nie lubię czytać komentarzy, to jednak w niektórych sytuacjach po prostu je słyszę. Słyszę rozmaite wyzwiska, różne komentarze, również niecenzuralne. Wtedy odpowiadam, że dziękuję, niestety, nie zgadzam si8ę z panem. Nie konfrontuję się na ulicy z nikim - powiedział były minister.

"Kiedy przybiłem 'piątkę'"…

Na pytanie o to, czy nie ma poczucia, że wielu z ludzi, których razi sposób uprawiania polityki przez Czarnka, to w dużej części wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, były minister odrzekł: "Oczywiście, że tak". - Wielokrotnie kiedy się spotykamy i rozmawiamy, to dochodzimy do porozumienia. Tylko jestem źle odbierany wówczas, kiedy wyrywa się z kontekstu jakieś zdanie, również to, wygłoszone podniesionym głosem. Nie jestem typem człowieka, który będzie rozmawiał potulnie i wyrażał sprzeciwu wobec tego, co się dzieje. Problem w tym, że kiedy ja przemawiam, jest wielki hałas po tamtej stronie - mówił Czarnek.

Na pytanie Mazurka o celowe prowokacje - Czarnek odrzekł, że z wieloma politykami z przeciwnej strony sceny politycznej rozumie się doskonale. - Nie uwierzy pan, że kiedy przybiłem "piątkę" z jednym z posłów Trzeciej Drogi, to był wezwany przez władze klubu, dlaczego przywitał się w sposób tak grzeczny i miły w hotelu sejmowym. Inny był wezwany tylko dlatego, że mieszka na tym samym piętrze co ja - opowiadał Czarnek.

Dystans do siebie? "Oczywiście"

Na pytanie o to, czy ma do siebie dystans, Czarnek odpowiedział: Oczywiście.

Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy zamierza odebrać nagrodę "Dzbana Roku 2023", przyznawaną przez profil "Make life harder", którą otrzymał już po raz drugi, były minister odrzekł, że "jak mi ją przyślą, to z chęcią ją postawię". - Ja nie zamierzam się spotykać z ludźmi, którzy są ze środowiska Tygodnika "Nie". Drodzy lewacy, ogromnie dziękuję i polecam się na przyszłość (…) Robicie mi tylko dobrze, ogromnie dziękuję - powiedział Czarnek. Mazurek sprostował, że "Make Life Harder" to nie są "ludzie z Tygodnika "NIE". - To są ludzie, którzy niekoniecznie czytają Tygodnik "NIE" - wyjaśnił.

Są moimi przeciwnikami politycznymi - dowodził Czarnek. - Jeśli przeciwnicy polityczni, być może także ze strachu przede mną przyznają mi tego rodzaju nagrodę, którą zresztą miałem już dwa lata temu… jakbym dostał w zeszłym roku, to dopiero miałbym wynik wyborczy - stwierdził.

Na sugestię, że gdyby przyjął tę nagrodę to dopiero pokazałby "jakim jest Kozakiem", Czarnek odparł: - Przyślijcie mi państwo ten dzban, postawię go sobie w biurze poselskim na biurku i będę przy nim nagrywał filmy.

Jedna z przyczyn porażki? "Nie sądzę"

W odpowiedzi na pytanie jednego z widzów, czy Czarnek "zdaje sobie sprawę z tego, że jest jednym z głównych powodów porażki PiS w wyborach", były minister powiedział, że nie sądzi, by tak było. - Nie sądzę, by kandydat, który uzyskał ósmy wynik w Polsce był przyczyną porażki wyborczej Prawa i Sprawiedliwości" - powiedział Czarnek. - To się nie trzyma razem - powiedział.

Ależ oczywiście, ze się trzyma - odrzekł Mazurek. - To, że pan przyciąga skrajności, może też oznaczać, że pan odrzuca centrum, odrzuca "normalsów".

Pan nazywa moich wyborców, moich przyjaciół, nazywa ich pan "nienormalsami" - odparował Czarnek.

Mazurek wyjaśnił, że chodziło mu o twardy, żelazny elektorat Prawa i Sprawiedliwości są Czarnkiem zachwyceni. W odróżnieniu - jak dowodził - od ludzi, którzy nie mają ugruntowanych przekonań. - Normalni ludzie to są moi wyborcy - odparował były minister. - Na tym polega bogactwo Zjednoczonej Prawicy, że są ludzie tacy jak ja i inni ludzie, którzy mają inne poglądy choćby na aborcję, choćby na in vitro czy fundamenty naszej cywilizacji chrześcijańskiej.

"A gdyby pański syn przyszedł…"

Na pytanie, co by było, gdyby syn przyszedł do niego i wyznał, że jest gejem - to czy nazwałby go "dewiantem" - Czarnek odpowiedział, że w takiej sytuacji przytuliłby się do niego, pomodlili się wspólnie i wysłuchałby syna. - Panie redaktorze, do mnie syn nie przychodzi, bo nie jest gejem. Natomiast przychodzą do mnie moi przyjaciele, moi współpracownicy. Ja naprawdę nie mam problemu z homoseksualistami. Tylko nikt, kto szanuje siebie i swoje życie seksualne, przepiękną, intymną, prywatną sferę - nikt nie gada na zewnątrz: jestem taki. To są rzeczy prywatne. Nie w gejach problem, tylko w ideologii, która jest wyznawana przez ludzi, którzy chcą na siłę wtłoczyć innym do świadomości że to jest normalne. Dla mnie nie jest normalne chodzenie po ulicach miasta z genitaliami na wierzchu.

Chodzenie z genitaliami na wierzchu nie jest normalne niezależnie od orientacji seksualnej - ripostował Mazurek, przytaczając słowa ministra z czerwca 2020 roku: "brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym".

Pamięta pan, co wówczas mówiłem i co trzymałem w ręku? - pytał były minister. - Odnosiłem się do zdjęcia z Los Angeles, gdzie wówczas byłem (…) Widzieliśmy rzeczy skandaliczne. W centrum wielkiego miasta zachodniego w środku dnia (widzieliśmy) ludzi roznegliżowanych i zachowujących się w sposób obrzydliwe. Tak (w tej wypowiedzi) zabrakło słowa: "zachowania" tych ludzi nie są normalne. I nigdy nie będą normalne. Nie jest prawem człowieka gorszenie kogoś, zwłaszcza młodych ludzi i dzieci na ulicach miast, w centrum, w biały dzień. Nigdy nie uznam tego za normalne.

Dlaczego tak wielu ludzi uznało te słowa zupełnie inaczej? - pytał prowadzący wywiad.

Jest zdjęcie jest w internecie, można zobaczyć - gościa z biustem na wierzchu, całkowicie gołym, z intymnymi częściami ciała całkowicie na wierzchu… czy pan uważa, że to jest normalne? - pytał Czarnek.

Uważam, ze łażenie nago po mieście nie jest normalne - odrzekł Mazurek. - Ale to nie oznacza, że wszyscy ludzie, którzy chodzą na takie parady są nienormalni.

Ja tego nie powiedziałem - ripostował były minister. Dodał: Parady jakiekolwiek, takich czy innych osób, które chcą prezentować swoje poglądy, zawsze powinny być dozwolone. Na tym polega demokracja, niezależnie od tego, czy się z ich poglądami zgadzam czy nie.