Duda o wojnie w Ukrainie. "Bez precedensu"

Prezydent Andrzej Duda udzielił wywiadu ukraińskiemu nadawcy publicznemu Suspilne. Duda przypomniał o zbliżającej się drugiej rocznicy rosyjskiej inwazji, gdy "prezydent Rosji zdecydował się na frontalny atak na niepodległą, suwerenną, wolną Ukrainę po to, żeby zagrabić ukraińskie ziemie, po to, żeby zniewolić ukraiński naród".

Reklama

Zdaniem Dudy, mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu. Czegoś takiego Europa nie widziała - stwierdził. Jest to próba zmiany porządku i próba zmiany granic w Europie siłą po raz pierwszy tak naprawdę od drugiej wojny światowej - ocenił prezydent.

Duda nie ma wątpliwości, że fakt, że Rosja nie zajęła jeszcze Ukrainy, ta druga "zawdzięcza przede wszystkim swoim obywatelom", ale też i wsparciu sojuszników. Mówił m.in. o przekazaniu ponad 300 czołgów przez Polskę.

Prezydent przypomniał też o ofiarności polskiego społeczeństwa w niesieniu pomocy Ukraińcom od pierwszych dni inwazji. Powiedział, że łącznie Polska wydała na pomoc Ukrainie prawie 20 mld euro.

Dziennikarka przypomniała słowa byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że Polska już broni dawać nie może, bo potrzebuje broń dla siebie. Duda zwrócił uwagę, że Polska jest państwem przyfrontowym. Też mamy przecież granicę z Rosją; proszę pamiętać, że jest okręg kaliningradzki z granicą polsko-rosyjską, więc potencjalnie też jesteśmy w zagrożeniu. Prezydent zapewnił, że wraz ze zmianą rządu w Polsce "polityka względem Ukrainy się absolutnie nie zmienia", "Polska nadal w stu procentach wspiera Ukrainę w tej wojnie".

Na pytanie, co jest potrzebne, by Ukraina wygrała wojnę z Rosją, Duda zaczął od wyklarowania pojęcia ukraińskiego zwycięstwa. Wygrała oznacza dla mnie dwa elementy. Po pierwsze, Ukraina powinna odzyskać kontrolę nad wszystkimi swoimi międzynarodowo uznanymi terytoriami. Włącznie - oczywiście - z okręgami ługańskim i donieckim i Krymem- stwierdził. Po drugie, "stworzenie takiej sytuacji, w której prawdopodobieństwo tego, że Ukraina mogłaby zostać w przyszłości zaatakowana przez Rosję […] zostanie zniwelowane poprzez przyjęcie Ukrainy do NATO po to, żeby miała gwarancję bezpieczeństwa; po to właśnie, żeby była częścią Sojuszu Północnoatlantyckiego i miała też gwarancję obrony sojuszniczej.

Reklama

Kłopoty w relacjach polsko-ukraińskich

Polski prezydent był pytany także o protesty rolników i blokowanie przez nich granicy z Ukrainą. Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że protestują nie tylko polscy rolnicy. To są także rolnicy z innych krajów - zaznaczył Duda. Problem z ukraińską żywnością zaczął się tak naprawdę przez rosyjską agresję na Ukrainę. Pamiętajmy o tym - wszystkiemu winna jest rosyjska agresja na Ukrainę. Nie kto inny. Gdyby nie było rosyjskiej agresji na Ukrainę, problem by w ogóle nie wystąpił - ocenił.

Prezydent mówił o kryzysie związanym z zalewem ukraińskiego zboża na rynek, co "spowodowało wielkie zamieszanie i protesty naszych rolników". Po blokadzie możliwości importu zboża przez rząd Morawieckiego zdaniem prezydenta "równocześnie jednak uruchomiliśmy korytarze tranzytowe po to, żeby przez Polskę przewozić to zboże do portów, by mogło być transportowane dalej, tam, gdzie jest potrzebne". Trzeba mieć na względzie fakt, że tych korytarzy wcześniej nie było, one dopiero zostały stworzone. W efekcie tych działań liczba transportowanych przez Polskę produktów rolnych z Ukrainy wzrosła 300-krotnie - mówił Duda.

Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby Polska zamknęła się na produkty rolne z Ukrainy. Owszem, ze względu na kryzys na naszym rynku i drastyczny spadek cen produktów rolnych - w tym zboża - Polska zamknęła wewnętrzny rynek na ukraińskie zboże, ale nie zablokowała możliwości tranzytu zboża przez Polskę - dodał prezydent.

Prezydent wyraził nadzieję, że - podobnie jak protesty przewoźników - także i kryzys zbożowy uda się rozwiązać. Mam nadzieję, że w podobny sposób uda się rozwiązać tę sprawę - spokojnie, na drodze negocjacji - stwierdził.