1 października Holender Mark Rutte zastąpi Jensa Stoltenberga na stanowisku sekretarza generalnego NATO. Przy okazji nowego podziału stanowisk także Polska chce ugrać coś dla siebie.
Lubimy Marka Ruttego, ale jednocześnie uważamy, że nasz region jest niewystarczająco reprezentowany zarówno w Sojuszu, jak i w UE, jak i w systemie ONZ-owskim. Będziemy zabiegać o kandydatów na wysokie stanowiska we wszystkich trzech organizacjach z naszego regionu – mówił jeszcze w kwietniu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Nasi przedstawiciele liczą na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego.
Kandydaci na zastępcę sekretarza NATO
O tę funkcję walczy też kilka innych krajów. Wśród kandydatów na stanowisko zastępcy sekretarza wymienia się m.in. byłegopremiera Łotwy Artursa Krišjānisa Kariņša czy byłą minister spraw zagranicznych Bułgarii Mariję Gabriel. Ponieważ w przypadku tego stanowiska bierze się pod uwagę m.in. klucz geograficzny, największe szanse powinna mieć kobieta z naszego regionu.
Kto może być polskim kandydatem? Nieoficjalnie mówi się o wiceministrze spraw zagranicznych Robercie Kupieckim, który Sojuszem zajmuje się od lat. Jednak MSZ tej kandydatury nie potwierdza. Kwestią wątpliwą jest także, czy Polsce uda się zdobyć ważną funkcję w NATO.
Czy Polska ma szansę?
"W ostatnim czasie w konkursach na tzw. zastępców technicznych (jest ich ośmiu) nie zostało wybranych dwóch Polaków. Ambasador przy NATO Tomasz Szatkowski ubiegał się o stanowisko odpowiedzialne za inwestycje w obronność, a z kolei dyrektor departamentu polityki bezpieczeństwa w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Adam Bugajski o stanowisko związane z innowacjami i zagrożeniami hybrydowymi oraz cyber" - czytamy w DGP.
Warto pamiętać, że Szatkowskiego popierał prezydent Andrzej Duda, a Bugajski miał poparcie rządowe. Dwóch Polaków ubiegało się o te stanowiska jednocześnie. Postawiliśmy sojuszników w sytuacji, że mieli wybierać między mamusią a tatusiem, czyli kandydatami dwóch różnych obozów politycznych. Być może właśnie dlatego doszło do tego, że oni się nawzajem "zabili" – mówi DGP osoba z MSZ. Jednak inny rozmówca związany z ministerstwem ma odmienne zdanie Dzięki dwóm kandydatom mogliśmy wywierać większą presję, że jak nie jeden, to drugi, ale to się niestety nie udało – wyjaśnia.
Gazeta poprosiła o komentarz w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.Ministerstwo nie komentuje decyzji kadrowych, a organizatorem konkursów jest kwatera główna Sojuszu – odpowiada Paweł Wroński, rzecznik prasowy MSZ.
Być może o tym, kto zostanie zastępcą Marka Ruttego, przekonamy się już na przyszłotygodniowym szczycie liderów NATO w Waszyngtonie.