Członkowie Rady Nadzorczej mieli zacząć obradywać o godzinie 11.00, ale z powodu zamknięcia przed nimi drzwi do gabinetów zarządu, pocałowali klamki i wrócili na plac przed siedzibą TVP. Tam Bogusław Szwedo przekazał informację, że Rada ma zebrać się w siedziebie kancelarii adwokackiej na ulicy Sapieżyńskiej. Gdy pojawią się tam wszyscy spośród 9 członków Rady, będzie można układać nowy harmonogram prac.
Jednym z punktów obrad ma być głosowanie nad wnioskiem o odwołanie Piotra Farfała z funkcji prezesa TVP. Pojawią się też wnioski o przywrócenie dwóch zawieszonych od grudnia członków zarządu: Sławomira Siwka i Marcina Bochenka. Jeśli plan się powiedzie, już w środę Rada może ogłosić konkurs na nowych członków zarządu.
To że nowa Rada będzie chciała usnąć Farfała jest pewne. Co ma być bezpośrednim pretekstem? "Zawieranie kontraktów, które mogą mieć złe konsekwencje" - powiedział Piotr Wawrzeński z Rady. "Nie będziemy precyzować, o co dokładnie chodzi dopóki Rada nie zostanie wpuszczona do siedziby telewizji, by zobaczyć dokumenty" - dodał w rozmowie z TVN24.
Walka do upadłego
Do ostatnich godzin przed posiedzeniem rady prawnicy obu stron konfliktu walczyli w sądzie oraz w prokuraturze. Wczoraj czterech członków KRRiT złożyło doniesienie do prokuratury na Piotra Farfała oraz Lecha Haydukiewicza, członka KRRiT (rekomendowanego przez LPR). Obu zarzucają, że działając w zmowie, wprowadzili sąd w błąd. Według członków KRRiT, mieli oni dążyć do wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w postaci orzeczenia sądowego, które stwierdzałoby, że wybór nowej rady nadzorczej TVP przez KRRiT jest nieważny.
"Uzyskanie takiego orzeczenia sądowego ma w zamyśle pozwolić p. Piotrowi Farfałowi na utrzymanie stanowiska p.o. Prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA i na dalsze realizowanie interesów ugrupowania, które desygnowało go do Zarządu TVP SA, to jest Ligi Polskich Rodzin" - napisano w zawiadomieniu do prokuratury.
Strona przeciwna także nie pozostawała wczoraj bezczynna. Prawnik Farfała mecenas Stanisław Rymar złożył wczoraj wniosek o wstrzymanie wykonalności uchwały KRRiT z 30 lipca o wyborze rady nadzorczej TVP. "Motywujemy ten wniosek ważnym interesem publicznym" - mówi mecenas Rymar.
Jak się dowiedzieliśmy, Farfał i jego prawnicy bardzo liczą, że jeszcze dziś przed 11 sąd przychyli się do tego wniosku. Jeżeli by się tak stało, rada nadzorcza nie mogłaby podejmować żadnych decyzji.
Poza tym szef TVP liczy na Trybunał Konstytucyjny, który miałby rozstrzygnąć, czy KRRiT może wybierać rady nadzorcze. "Farfał aż do zabrania głosu przez trybunał nie uzna rady nadzorczej" - zapowiada jego współpracownik.
A czy radzie nadzorczej uda się dziś odwołać go ze stanowiska? Tego nie wiadomo. Na razie Farfał otrzymał uchwałę RN, która mówi, że nie może podejmować żadnych decyzji finansowych. W porządku obrad nie ma też punktu "sprawy kadrowe". Żeby go dopisać, musi się na niego zgodzić wszystkich 9 członków RN. A wczoraj pojawiły się wątpliwości, czy stawi się na nim prof. Ewa Nowińska, która reprezentuje ministra skarbu.
"Jadę do Warszawy, planuję być na posiedzeniu" - powiedziała nam wczoraj. Dodała, że nie rozmawiała z ministrem skarbu o posiedzeniu rady.
Do końca trwały za to ustalenia polityczne między PiS i SLD. Według naszych informacji lewica nalega, aby po Farfale stery przejął Bogusław Piwowar jako oddelegowany do zarządu członek RN. I od tego uzależnia dalsze rozmowy z PiS. Aż do czasu rozstrzygnięcia konkursu na prezesa TVP, to on zarządzałby spółką. Piwowar to zaufany współpracownik Roberta Kwiatkowskiego, byłego prezesa TVP. "Na to PiS nie chce się zgodzić, bo chce mieć swojego człowieka w zarządzie" - mówi nasz informator uczestniczący w negocjacjach.