W telewizji działy się ostatnio rzeczy zaskakujące. Nie tylko na skalę krajową, ale i europejską. TVP rządził były nazista. Jesteśmy lata po wojnie, potępiamy na forum międzynarodowym nazizm, mamy nawet stosowny zapis w konstytucji. Tymczasem polską telewizją rządził człowiek, który został przyłapany na łamaniu tego prawa, który w młodości sympatyzował z organizacją, która za nic miała takie prawo. Ale najgorsze jest to, że Farfał miał za sobą polityków. Najpierw z PiS, a teraz z Platformy. To polityczne kuriozum trwało dzięki nienawiści. Bo PiS i PO ze względu na wzajemną nienawiść utrzymywały tego człowieka na powierzchni.

Reklama

Posłanka Śledzińska-Katarasińska zapewniała ostatnio, że jej partia nie ma nic wspólnego z przepychankami na Woronicza. Moim zdaniem jest dokładnie na odwrót. A to, co robi Platforma, precyzyjnie minister Aleksander Grad, jest dla mnie ewidentnym skandalem, dla którego nie widzę żadnego usprawiedliwienia. Minister Grad robi wszystko, by ocalić Piotra Farfała. Odwołuje w ostatniej chwili powołanych przez siebie członków rad nadzorczych. Fakt, formalnie oni odwołali się sami. Ale dla mnie w tej sprawie za dużo jest zgranego działania. Stąd podejrzenie, że stoi za tym ministerstwo. Mam wrażenie, że politycy Platformy postanowili znacznie osłabić telewizję publiczną. I dążą do tego z całą konsekwencją.

Minister Grad przekonuje teraz, że był zaskoczony i rozczarowany decyzją prof. Ewy Nowińskiej. Czyli co? Nie wiedział, kogo powołuje do rady nadzorczej? Nie bardzo mu wierzę. A tłumaczenie samej pani profesor, że nie chce brać udziału w grze politycznej, kiedy cała Polska gołym okiem widzi, że to jedna wielka gra właśnie? Nowińska albo kłamie, albo nie wie, w czym bierze udział. Tak czy inaczej jej wypowiedzi są kompromitujące.

Czy w przypadku telewizji można w ogóle mówić o zmianie na lepsze? Będę to ciągle powtarzał: w tej sprawie chodzi przede wszystkim o to, by telewizją przestał rządzić były nazista. Natomiast czy telewizja pod nowymi władzami będzie lepsza? Gorsza? To zależy od menedżerów, zachowania w miarę politycznej niezależności. Sprawa jest otwarta. Pewne jest to, że w ostatnich miesiącach telewizja publiczna straciła czas. Czas, w którym mogła stać się konkurencją dla TVN i Polsatu. Skłonny jestem sądzić, że ktoś pomógł, by tak się stało.

Reklama

Ostatnio mamy wysyp ekspertyz prawnych na temat tego, po czyjej stronie stoi prawo. Czy rada jest praworządna, który p.o. prezes to ten właściwy? Cała historia, niezależnie, kto ma rację, pokazuje jedną rzecz: fundamentalną słabość polskiego państwa, które nie potrafi poradzić sobie z prostą sytuacją. A dodatkowo logika wojny Śledzińskiej-Katarasińskiej i Palikota z PiS jest tak intensywna, że wyklucza wszelki zdrowy rozsądek i zdolność trzeźwego spojrzenia. Po obu stronach. Prawo jest po to, by nim grać. W dużej mierze – manipulować. Bo prawo jest na tyle skomplikowane, że zwykle daje się dowolnie interpretować. Istotą rzeczy jest zdolność władzy do likwidowania patologii. PO, PiS i SLD miały narzędzia, by zmienić układ sił w TVP. Ale Platforma się wycofała. I teraz za to płaci. Popełniła błąd, gdyż nie potrafiła ani przedstawić poprawnej definicji reformy telewizji, ani zdobyć dla swojej koncepcji sojuszników.

Krzysztof Bosak (LPR) grzmiał, że spór o TVP to polityczne ruchy pozorowane, mające odwrócić uwagę od biznesowych motywacji. Pan Bosak nie powinien w ogóle się wypowiadać, bo jest stroną, poplecznikiem Farfała. Oczywiście, jest problem cyfryzacji. A Piotr Farfał próbował zrobić skok na kasę i coś załatwić sobie oraz swoim kolegom. Między innymi wielkiemu moraliście Arturowi Zawiszy.

Przeciwnicy władzy, która wchodzi teraz do TVP, mówią, że medialna koalicja nie przetrwa, bo między PiS a SLD za dużo jest animozji. Ja z kolei uważam, że SLD przy wszystkich swoich wadach ma jedną zaletę: jak zawiera umowę koalicyjną, to się jej trzyma. Dlatego z tej strony uważam, że układ będzie trwały. Czy PiS w nim wytrwa? Nie wiem. Ale nie ma powodu, by sądzić, że oto nadchodzą ludzie gorsi niż Farfał czy Siwek. Albo niż Wildstein. Poczekajmy, dajmy im szansę. Na razie nie przedstawili jeszcze żadnych pomysłów.

Reklama

Co zaś tyczy się zarzutów, że czeka nas kolejna partyjna telewizja... Telewizja publiczna, nie czarujmy się, była partyjna od zawsze. Najpierw komunistyczna. A potem przejmowały ją kolejne obozy. I skoro politycy nie potrafią odstąpić telewizji środowiskom twórczym, tylko muszą ją okupować, to można tylko rozważać, które rozwiązanie jest lepsze. A nie mówić kategorycznie: tak, to jest super. Dziś mogę jedynie powiedzieć z całą pewnością, że nowa władza będzie lepsza od rządów Farfała. Były nazista nie może odpowiadać za TVP. Co najwyżej za budkę z gazetami.

To, co będzie się działo teraz na Woronicza, nie jest sprawą prywatnej wojenki nowego p.o. prezesa Bogusława Szwedo z Piotrem Farfałem. Telewizja jest spółką należącą do Skarbu Państwa. I to minister Grad ponosi całkowitą odpowiedzialność za porządek prawny na jej terenie. I za jakieś minimum porządku etycznego jeszcze. Póki co wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z kompromitacją ministra skarbu podobną do tej, jaka miała miejsce przy stoczniach. Inwestorzy byli, potem się rozpłynęli. I jak człowieka, który niemal za nich ręczył, traktować poważnie?