Monika Olejnik w programie "Kropka nad i" zapytała Radosława Sikorskiego, jak zareagowałby na słowa dziennikarza "Tygodnika Powszechnego", który zasugerował, że pochodzenie jego żony mogłoby stanowić problem dla niektórych członków Koalicji Obywatelskiej.
Sikorski wybiegł ze studia
Polityk odpowiedział ironicznie, stwierdzając, że "stało się już świecką tradycją, aby pierwszymi damami zostawały osoby pochodzenia żydowskiego". Sikorski, wyraźnie niezadowolony z przebiegu rozmowy, opuścił studio bez pożegnania, co zostało uwiecznione na opublikowanych w sieci nagraniach.
Oświadczenie po wywiadzie
Uważam, że ustawianie pochodzenia żony kandydata jako tematu w wyborach prezydenckich jest niedopuszczalne.Wbrew insynuacji red. Olejnik nie jesteśmy krajem antysemitów. Od TVN i Warner Bros./Discovery żądam przywrócenia standardów dziennikarskich - napisal po wywiadzie u Moniki Olejnik Radosław Sikorski.
Przed ostrą reakcją polityka poruszonych zostało kilka istotnych kwestii np. prawyborów.
W sobotę Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej zdecydował, że prawdopodobnie 23 listopada będą przeprowadzone prawybory, w których członkowie KO (PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni) wybiorą kandydata Koalicji na prezydenta w 2025 r. Kandydatami w prawyborach są: prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski i szef MSZ Radosław Sikorski. Zwycięzca prawyborów ma 7 grudnia na Śląsku zaprezentować swój program.
Prawybory w PO: Trzaskowski vs. Sikorski
Myślę, że Rafał Trzaskowski ma prawo chcieć się odegrać za przegraną z Andrzejem Dudą. To jest zrozumiałe i to nie jest kwestia lepszości czy gorszości, tylko jesteśmy po prostu inni. Uważam, że Rafał był dobrym naszym kandydatem w 2020 roku, gdy rządził PiS i szło o praworządność, ale dzisiaj sytuacja się zmieniła. Dzisiaj chodzi o bezpieczeństwo. Tu ja mam mocne papiery - powiedział we wtorek TVN24 Sikorski.
Jak zauważył, według doniesień medialnych PiS obecnie jako kandydata szuka "swojego Trumpa", czyli kogoś brutalnego i ostrego. Uważam, że jeśli takiego znajdą, to znaczy na niego trzeba też mocnego zawodnika - zaznaczył Sikorski. Dodał, że jako chłopak z bydgoskiego podwórka lepiej sobie z kimś takim poradzi niż Trzaskowski.
Podkreślił też, że kandydat na prezydenta, a następnie prezydent powinien być osobą, która będzie łączyła zarówno wrażliwość liberalną np. w sprawach gospodarczych, jak i konserwatywną. Dopytywany o swój konserwatyzm odpowiedział, że jest to m.in. przywiązanie do tradycji, także źródeł cywilizacji europejskiej. Uważam, że w drugiej turze liczy się to, kto może szerzej poszerzyć elektorat. Ja uważam, że na przykład w Polskim Stronnictwie Ludowym mam większą szansę przyciągnięcia tego elektoratu - zwrócił uwagę szef MSZ.
Zaskakująca deklaracja
Sikorski zadeklarował, że jako prezydent podpisałby ustawę dopuszczającą przerywanie ciąży do 12 tygodnia, a także ustawę o związkach partnerskich.
Pytany o małżeństwa homoseksualne odpowiedział, że to jest kwestia godności. Ludzie chcą nie tylko praktycznych korzyści, chcą też, żeby ich związek mógł być publicznie uznany jako fakt, żeby się czuli ze sobą, ze swoim partnerem dobrze - zaznaczył.
"Błąd Dudy"
Na pytanie o ewentualne rozszerzenie kompetencji prezydenta RP zaznaczył, że prezydent Andrzej Duda popełnił błąd próbując "wepchnąć" prezydenta w kształtowanie polityki europejskiej. I tutaj mamy różnicę z Rafałem (Trzaskowskim) rzeczywiście, bo on mówi, że by właśnie chciał się realizować w polityce europejskiej. A to jest moim zdaniem absolutnie prerogatywa rządu. Urząd prezydenta nie ma kompetencji instytucjonalnych do zarządzania polityką europejską - powiedział.
Podał też, że na zarządzie PO ustalono, że nie odbędzie się debata pomiędzy nim a Trzaskowskim, choć zaznaczył, że do takiej debaty by się stawił.