Zgodnie z procedurą Lech Kaczyński będzie musiał odpowiadać na pytania posłów. Dlaczego to robi? "To proste, rozpoczyna się kampania prezydencka, a Kaczyński po raz kolejny chce się pokazać jako szeryf i przypomnieć wyborcom czasy, gdy był ministrem sprawiedliwości" - mówi nam polityk z kierownictwa PiS. Zdaniem naszego rozmówcy taka strategia może odwrócić niekorzystne dla partii i dla głowy państwa sondaże.
"Postaram się przedstawić argumenty, które nie są proste dla zrozumienia, nawet dla osób, które się interesują polityką" - tak o swym wystąpieniu mówił sam prezydent, przebywający na szczycie ONZ w Nowym Jorku.
"Ja tylko wykonuję swoje obowiązki, a moim obowiązkiem jest przekonać, nie tylko Grzegorza Napieralskiego, ale także innych posłów, do tego, że jest to droga w złą stronę" - powiedział Lech Kaczyński. Jego zdaniem zmiany prowadzą nie do zmniejszenia, ale do zwiększenia "realnej zależności prokuratury". "Proszę pamiętać, że na rożnych ludzi, różne nieformalne wpływy są wywierane nie tylko z góry, ale też niejako z boku" - dodał prezydent.
O zabranie głosu prezydent zwrócił się do marszałka Sejmu we wtorek w specjalnym liście. Bronisław Komorowski wahał się, bo za przełożeniem debaty w tej sprawie opowiadało się tylko PiS. Parlamentarna większość chciała głosować weto pod nieobecność Lecha Kaczyńskiego. Marszałek Komorowski zdecydował jednak w środę rano, że Sejm poczeka. "Będzie to wydarzenie bezprecedensowe, bo siłą rzeczy będzie to także dyskusja z prezydentem. Do tej pory prezydenci posługiwali się ministrami w tych kwestiach" - tłumaczył Komorowski w radiowych "Sygnałach dnia".
Prawdopodobnie jednak możliwość zadawania pytań skłoniła PO do uwzględnia prośby głowy państwa. "Taka okazja więcej się nie zdarzy, będziemy świetnie przygotowani iprzygnieciemy go swoimi pytaniami" - zapowiada wyraźnie zadowolony jeden z prominentnych polityków klubu Platformy.
Prezydent zawetował ustawę o prokuraturze w ubiegły piątek. Przewiduje ona, że od 2010 roku prokurator generalny ma być powoływany przez prezydenta na jedną sześcioletnią kadencję spośród dwóch kandydatów. Miałyby ich wskazywać Krajowa Rada Sądownictwa i nowe ciało - Krajowa Rada Prokuratorów. Kandydatem mógłby być prokurator lub sędzia z co najmniej 10-letnim stażem pracy.
Precedensowych sytuacji było w Sejmie wiele, choćby wystąpienie Mariana Krzaklewskiego jako szefa "Solidarności" przed Zgromadzeniem Narodowym obradującym nad zmianą konstytucji, gdy wezwał biskupów do intronizacji Chrystusa Króla.