Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że CBA chciało wyjaśnić m.in. to, czy przez spółki córki Stoczni Gdynia wyprowadzano pieniądze. Firmy sprzedawane osobom fizycznym za niewielkie pieniądze były jednocześnie wierzycielami stoczni. Po transakcji stocznia szybko realizowała zaległe płatności. Nabywca mógł więc zarobić kilkakrotnie więcej, niż zapłacił za spółkę.
Według "Rzeczpospolitej" o wszczęcie śledztwa w sprawie stoczni prosił CBA poseł PiS Zbigniew Kozak. Powoływał się przy tym na pismo przewodniczącego Związku Zawodowego Stoczniowiec Leszka Świętczaka. To on zaalarmował posła, że wiele składników majątkowych Stoczni Gdynia zostało na niejasnych zasadach przekazanych do spółek córek. Świętczak wskazywał na firmy Europlazma i Euro-Guard, które zostały sprzedane za niewielkie pieniądze, ok. kilkuset tysięcy złotych, osobom fizycznym. Tymczasem zobowiązania wobec tych spółek sięgały kilku milionów. Po przejęciu firm stocznia uregulowała zaległe zobowiązania.
CBA miało też przyglądać się roli, jaką w sprzedaży aktywów Stoczni Szczecińskiej Nowej i Stoczni Gdynia odegrał Abdul Rahman El Assir - libański handlarz bronią, były pośrednik Bumaru, polskiego giganta zbrojeniowego. Według dziennika, to z jego konta wpłacono ponad 26,5 mln zł wadium za stocznie w Gdyni i Szczecinie - pisze "Rzeczpospolia".
p
CBA wysłało do najważniejszych organów w państwie stenogramy z podsłuchów dotyczące prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Ma pojawiać się w nich m.in. nazwisko ministra skarbu Aleksandra Grada. Kancelaria premiera zawiadomiła prokuraturę, że mogło dojść do przestępstwa przy sprzedaży stoczni. Złożono też doniesienie na...szefa CBA.
Nie wiadomo jednak w jakim charakterze nazwisko ministra pojawia się w tych stenogramach - podała TVN24.
Podobnie jak w przypadku afery hazardowej CBA poinformowało najważniejsze organy w państwie o możliwych nieprawidłowościach w procesie prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Podobnie jak i wtedy, tak i teraz pojawiło się sformułowanie o "zagrożeniu podstawowych interesów ekonomicznych państwa". Materiały trafiły do kancelarii premiera, prezydenta, kancelarii Sejmu i Senatu - poinformowała TVN24
Szef kancelarii premiera Tomasz Arabski napisał do Prokuratora Generalnego, że istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa przy sprzedaży majątku Stoczni Gdynia oraz Stoczni Szczecińskiej przez osoby wskazane w dokumentach otrzymanych przez premiera od szefa CBA 5 października i 9 października.
6 października do kancelarii premiera wpłynęło pismo z 5 października podpisane przez Kamińskiego, do którego dołączono opartą na materiałach analitycznych, informację dotyczącą "niezgodnych z prawem zachowań osób pełniących funkcje publiczne w procesie sprzedaży składników majątku Stoczni Gdynia oraz Stoczni Szczecińskiej".
9 października do kancelarii premiera wpłynęło kolejne pismo podpisane przez Kamińskiego z załączoną "poszerzoną analizą dotyczącą niezgodnych z prawem zachowań osób pełniących funkcje publiczne w procesie sprzedaży składników majątku Stoczni Gdynia SA. oraz Stoczni Szczecińskiej Nowa Sp. z o.o."
>>>Przeczytaj treść zawiadomienia do prokuratury
Jak napisał Arabski, z załączonych do obydwu pism dokumentów wynika, że w toku prowadzonych przez CBA czynności operacyjnych zgromadzone zostały dowody wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienie przestępstwa "przez wskazane w tych materiałach osoby pełniące funkcje publiczne"
Kancelaria premiera zawiadomiła równocześnie Prokuratora Generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na niedopełnieniu obowiązków służbowych przez szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Chodzi o to, że jeśli Biuro miało materiał procesowy pozwalający na wszczęście śledztwa, to Kamiński powinien zawiadomić o tym fakcie prokuraturę.
Informacji o nowych materiałach z CBA nie potwierdza na razie Paweł Wypych, minister w kancelarii prezydenta. "Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, bo nie mam takiej informacji. Nie rozmawiałem o tym z panem prezydentem. Jeśli cokolwiek wpłynęło do kancelarii, dopiero jutro będziemy mogli o tym informować" - powiedział TVN24 minister.
Główne części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie wylicytował w maju Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights. Inwestor wpłacił wadium w wysokości 8 mln euro, a potem rozpoczął procedurę rejestracji w Polsce spółki, która miałaby zarządzać majątkiem obu stoczni. Początkowo pieniądze za stocznie miały wpłynąć do 21 lipca, ale firma poprosiła resort skarbu o przesunięcie terminu do 17 sierpnia. Powodem miał być list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że stocznia w Szczecinie mogła być "pralnią brudnych pieniędzy".
Pieniądze jednak nie wpłynęły. Później nad przejęciem aktywów stoczni zastanawiała się katarska rządowa agencja Qatar Investment Authority, ale ostatecznie wycofała się z inwestycji.
Rząd organizuje obecnie nowy przetarg na sprzedaż stoczni: przetarg w sprawie głównych aktywów stoczni Gdynia odbędzie się 26 listopada, a zakładu w Szczecinie 27 listopada. Minister skarbu Aleksander Grad mówił w połowie września, że do końca listopada powinno dojść do podpisania umów przedwstępnych z inwestorami.
Stichting Particulier Fonds Greenrights uzyskał pozytywną decyzję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na nabycie składników majątku Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowa. Zgoda MSWiA na sprzedaż składników majątkowych stoczni jest wymagana w przypadku podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Decyzja resortu pozwoliła zawrzeć końcowe umowy o przeniesieniu własności nieruchomości obu stoczni na inwestora.
Podczas procesu sprzedaży posłowie opozycji domagali się wyjaśnień dot. umów polskiego rządu z Katarem. Pytali m.in., czy umowa o sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie jest w jakikolwiek sposób związana z kontraktem na dostawy gazu LNG do Polski (umowa została zawarta pod koniec czerwca). MSP odpowiadało, że nie ma żadnego związku między tymi kontraktami" - podkreślił wiceszef resortu skarbu